Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    89
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    189

Spóźniony dziennik Czupurka


czupurek

624 wyświetleń

Rok 2004

 


01 lipca

 


Nie będzie browarka dla majstra.

 


Ręce z gaciami opadają (jak mówi Magi).

 


Wylano taras, rury spustowe od rynien - wiadomo - wpuszczone, betonik zastygł super.

 


Patrzę i oczom nie wierzę - rura spustowa idzie prawie po skosie (krzywo jak cholera).

 


Mówię:- co to?!

 


Odpowiedź:

 


- dekarze tak zrobili.

 


A ten co robił taras to co? nie widział? Zamiast poprawić od razu (na piwo by dostał) to nie, lepiej zabetonować, bo ta fuszerka to nie on.

 


No i musiałam kombinować i prostować górą, wrrrrrr....

 

 


04 lipca

 


Deprecha totalna . Pojechałam na budowę, myślę: "dobrze mi to, zrobi, humor poprawię" (tak dotychczas budowa na mnie działała).

 


Więc pojechałam i co? Ano jeszcze większego doła złapałam. Musimy (?), chcemy (?) przeprowadzić się do końca wakacji, a tu zero kasy i tyle jeszcze do zrobienia.....

 


Na poprawienie sobie humoru, z dziką satysfakcją (kurna jestem coraz gorsza) zrobiłam dla majstra listę drobnych rzeczy do skończenia lub poprawki i przykleiłam na ścianie w widocznym miejscu :->.

 


Resztę dnia przeleżałam na koju, oglądając w muratorach zdjęcia z wykończonych pomieszczeń, pogrążając się jeszcze bardziej w czarnej otchłani....

 

 


05 lipca

 


Na budowie drgnęło wreszcie. Przyjechałam popołudniem, patrzę: majster kończy duperele z niedzielnej listy, ściany zaczęły się szlifować (no, człowiek szlifuje znaczy się ).

 


Tylko z kaflami poślizg bo, facio ma jakieś problemy rodzinne i pewnie nie dotrze do mnie do końca tygodnia .

 

 


Pierwsza akcja rodzinna na budowie - martwił mnie od chwili osadzenia okien, stan techniczny pianki montażowej (nie mam jeszcze tynku zewnętrznego) - po prostu była coraz bardziej ciemniejsza i kruchsza. Więc się doinformowałam i wyszło, że trzeba ją jakoś zabezpieczyć na razie. No to, zabrałam swoich facetów na budowę i do dzieła. Obcięliśmy nadmiar pianki i wszystko pociągnęliśmy akrylem, klejąc sobie przy okazji ręce do łokci .

 


I tak nam zeszło do późnych godzin wieczornych, ale praca prawie skończona (zostało trochę na dzień następny). Jak miło robić u siebie .

 

 


No i kolejna mina budowlana - majster miał wczoraj zamontować barierki ochronne od schodów strychowych (fakro) i co się okazało? Barierka jest węższa o 10 cm od otworu.

 


ręce opadają (już nie wiem: z gaciami, czy bez). Człowiek coś zamawia, a dostaje co innego. I znowu muszę tracić czas i nerwy na odkręcanie sprawy. wrrrrrr....

 

 


ech, życie, samo życie.......

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...