Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2005
01 czerwca
podjazdy - ufff kostka zamówiona i zapłacona. Teraz tylko czekam na dostawę. Notabene dziwna hurtownia, dziwny producent.
Wybraliśmy starobruk w kolorze czerwonym. Wyszło, że potrzebujemy ok 60m2, ale nauczona doświadczeniem dachówkowym, postanowiłam zamówić w pierwszym rzucie o 10m2 mniej.
Do wyboru miałam albo zamówić u naszego lokalnego producenta - cena 32,50 zł/m2 (i ani grosza mniej), albo przez najbliższą hurtownię - cena do negocjacji. Wybrałam drugie rozwiązanie, bo oferowana kostka niczym (prócz ceny) się nie różniła.
Pierwsze zaskoczenie - przyszło do ostatecznego złożenia zamówienia, a gościu z hurtowni mówi, że uzgodniona przez telefon cena dotyczyła koloru szarego.
Nie dałam się. Tak długo stałam i miałczałam, że facet się ugiął i zgodził się sprowadzić mi kostkę po 30,18zł/m2 - warunek płacę z góry, gotówką.
Ok, przystałam na to.
Drugie zaskoczenie - termin dostawy - nie wcześniej niż za 2 tygodnie. Powód - hurtownia nie ma na stanie, producent nie produkuje na bieżąco.
Dobra poczekam. Zapłacone, umówione, dostawa pod dom.
Dziwny kraj, dziwni ludzie....
03 czerwca
ogrodnictwo - no nie, znowu wzbogaciłam się o 4 roślinki na skalniak.
Odkryłam również rzecz makabryczną - na studzienkach kanalizacyjnych posadziłam kiedyś w donicach rośliny, ponoć tawuły japońskie. Po wnikliwej analizie sieci wyszło że to nie żadne tawuły (nawet koło nich nie stały), bo tawuły są PIĘKNE, a moje to, ech szkoda gadać. Wychodzi że to, tawułki jakieś tam - a to zupełnie inna roślina. Jak ustalę co ja w końcu mam, zamorduję tych co mi wcisnęli ten kit. I jeszcze to, coś właśnie usycha i więdnie bo, nie znosi słońca.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia