Modrzewiowy Ani, Andrzeja i Pawła
Zmotywowany innymi dziennikami rozpoczynam pisanie własnego. Osobiście do budowy domu byłem przekonany już kilka lat wstecz, ale nie było akceptacji drugiej połówki. Jednak nieciekawa i nerwowa atmosfera w obecnym miejscu zamieszkania przekonała żonę do rozpoczęcia poszukiwań działki. Jak większość objechaliśmy teren wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu tego jedynego, upragnionego kawałka ziemi i w lipcu albo w sierpniu 2005 namierzyłem w wiosce pod Wrocławiem ładną działeczkę około 10arów. Wstępnie porozumieliśmy się co do sprzedania, ale transakcja miała dojść do skutku po Nowym Roku ze względu na urząd skarbowy. Wszystko już było ustalone na "gębę" prawie spokojnie czekałem do stycznia na podpisanie aktu notarialnego gdy niespodziewanie znajomy nie zapytał mnie czy nie chcę kupić działki. Zbytnio nie byłem zainteresowany w końcu działkę miałem zaklepaną, ale... zobaczyć nie zaszkodzi. Po obejrzeniu nowego kawałka ziemi wszystkie dotychczasowe plany legły w gruzach.... Po prostu to co pokazał mi znajomy to jest właśnie to :) Wcześniej "ugadana" działka też była ładna, ale ta jest ładniejsza no i cena o połowę niższa też miała niebagatelny wpływ. Tak więc dogadaliśmy się z właścicielami (już nie na "gębę") :) i w listopadzie 2005 wpłaciliśmy zadatek na zakup działki, który został zakończony u notariusza w lipcu 2006. Zdjęcia z działki pokażę jak nauczę się wklejać
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia