Dziennik Budowy Szczepka - Dom pod Skałą
05.03.2007 - KONTUZJA
te okna tak mnie zafascynowały że nie napisałem o przygodzie jaka mnie spotkała.
Stwierdziliśmy z żoną - że trzeba wszystkie deski, którymi były pozabijane okna, pozbierać na kupkę - pociąć i przygotować na opał. No bo co innego można z deskami zrobić?
Z tak wielką ochota wziąłem się za zbieranie desek że w 30 sekund przeniosłem 4 a następnie chciałem złapać kolejne dwie.
Musiałem zeskoczyć z górki.
I zeskoczyłem - prosto na pionowo sterczącego z deski gwoździa, który przyjął moja nogę śródstopie bez żadnych oporów.
Gwóźdź wszedł jak w masło a nie jak w stopę. Z bólu nie wiedziałem co robić..
dotknąłem palcem od góry śródstopia - czuję pod skóra gwoździa
Z przerażenia wybuchnąłem śmiechem, pociągnąłem, poczułem jak gwóźdź po jakiejś kostce chrobocze. Wyszedł.
Pokuśtykałem do mojej żonki, na pytanie co mi się stało - grzecznie powiedziałem - bez wchodzenia w szczegóły które tu opisałem - ze chyba wszedłem na gwoździa. I tak ten skrócony opis wystarczył, że najpierw mojej żonce zrobiło się słabo, potem zabluzgała a potem zaczęła mi udzielać pierwszej pomocy.
O szczegółach to opowiedziałem żonce dopiero - jak już wiedziałem ze pierwszy szok minął i nie zemdleje.
Potem oczywiście na pogotowie, bo gwoździe czyste nie były, zastrzyk - jeden w tyłek drugi w ramię, opatrunki i wlewanie spirytusu do dziurki po gwoździu.
I tak spędziłem pierwszy roboczy dzień na budowie w tym roku...
efektownie ale nie efektywnie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia