Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    77
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    185

Dziennik Sylwka i Kasi


SylwekW

687 wyświetleń

Środa 13 kwietnia 2005r.

 

Szczerze powiedziawszy gdy się rano obudziłem to sobie nie zdawałem sprawy, że to 13. Dopiero po przejściach jakie dzisiaj miałem ktoś mnie uświadomił jaka to data.

Ale od początku.

W poniedziałek i wtorek tylko krótkie wizyty na działce – poniedziałek: obmurowałem otwór wokół rury GWC w fundamencie a we wtorek zaizolowałem ten kawałeczek Dysperbitem.

No i przychodzi dzisiejszy dzień. Zaplanowaliśmy zasypywanie fundamentów. Koparka miała być od rana. No i tu bez żadnych zastrzeżeń. Punkt 8:00 facet jest na miejscu.

Zaczynamy prace.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zasypywanie_fundamentu.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zasypywanie_fundamentu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ubijanie.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ubijanie.jpg

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/skoczek.jpg" rel="external nofollow">http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/skoczek.jpg

Robotnicy ze „skoczkiem” do ubijania mieli przyjechać około 9:30-10:00. Bo niby póki nie będzie pierwsza warstwa zasypana to i tak nie mają co robić.

Podczas zasypywania przypomniałem sobie, że miałem przedłużyć pręt który był przykręcony do zbrojenia ławy i wbity w ziemię pod ławą a który ma stanowić potem uziom dla instalacji elektrycznej.

Pojechałem do pobliskiego sklepu dokupić dodatkowy metr ocynkowanego pręta gwintowanego oraz tulejki gwintowanej do skręcenia dwóch prętów.

Wracam a tu pierwsze nieszczęście.

Operator koparki wpadł na bardzo fajny skądinąd pomysł wyrównania mi podłoża w bramie tylko nie przewidział, ze przewód elektryczny który w tej bramie przebiega jest na tyle płytko, że jeździć nad nim to sobie można ale kopać w tym miejscu to już nie bardzo. Przejechał łychą i zagarnął przewód. Szczęście w nieszczęściu to fakt, że nie przerwał kabla tylko zdarł izolację główną oraz izolację z dwóch żył (ale fart) robiąc jednocześnie zwarcie. No cóż nie mogłem się na niego tak bardzo złościć bo pewnie ten kabel powinien być trochę głębiej. Pojechałem do sklepu elektrycznego, kupiłem bezpieczniki (od razu dwa – tak na wszelki wypadek) aby wymienić ten co się spalił przy zwarciu. Kupiłem też izolację i heja izolować dokładnie i grubo każdą żyłę i cały kabel (oczywiście po wcześniejszym wyłączeniu wszystkich bezpieczników). Udało się. Prąd jest znowu.

Około 9:30 majster zadzwonił i pyta czy jesteśmy i czy zasypujemy. No to informuję go, ż juz by mogli ubijać w jednym pomieszczeniu. Oznajmił, że już się zbierają.

Tymczasem to zbieranie się to im zeszło aż do 11:15. Wkurzyłem się trochę i jak dwóch robotników przyjechało to im oznajmiłem, ze 10:00 (umówiona) to nie jest jedenasta. A oni, że oni są tylko pracownikami i przyjeżdżają jak ich majster wysyła. No to jeszcze raz zadzwoniłem do majstra i powiedziałem mu co o tym myślę, kończąc z partnerskim tonem jaki cechował nasze rozmowy do tej pory. Trochę się potłumaczył no ale czasu już nie cofnie.

Żeby tego było mało, skoczek którego przywieźli to chyba ze szrotu mieli. Więcej czasu go naprawiali niż ubijali. Na szczęście po 2-3 godzinach jakoś zaczął trochę normalniej pracować.

Okazało się, że piachu który miałem do zasypywania jest znacznie za mało. Trzeba było dowieźć 6 wywrotek.

Ze względu na spóźnienie ekipy, awarie skoczka, brak piachu i brak mojego całodziennego nadzoru nie udało się dzisiaj skończyć zasypywania i zagęszczania.

Oznajmiłem majstrowi jeszcze w trakcie dnia, że zagęszczanie musi być dzisiaj skończone bo na jutro są umówieni hydraulicy z układaniem kanalizacji, których i tak już przesunąłem o jeden dzień.

 

Plan jest taki, że jutro o 7:00 przyjedzie jeszcze raz koparka zasypać ostatnie dwie wywrotki oraz ci robotnicy do ubicia tego piachu. Chociaż taka będzie dla nich kara bo będą musieli wynająć „skoczka” na kolejny dzień.

Tylko szkoda, że operator koparki musiał tak długo pracować a ja za to płacić.

Łącznie piach oraz zasypywanie kosztować mnie będzie 1750 zł.

 

Dotarło do mnie jedno, że fundament to chyba jeden z najbardziej niedoszacowanych w kosztach elementów budowy. Jak policzę w weekend to napiszę ile dokładnie mnie kosztował. Ale wyjdzie pewnie coś koło 20-25 tys zł. Tragedia.

 

Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień przyniesie lepsze nastroje.

Beton na chudziak zamówiony na piątek.

 

Aha zapomniałem, że musiałem jeszcze "przesadzić" małą brzózkę, która przeszkadzałą na tyle, że kierowca ciężarówki z piachem starając się ją ominąć niemal rozwalił mi fundament. W perspektywie kolejnych kilku trasportów piachu oraz materiałów w przyszłości wolałem ją na szybcika szpadlem "przesadzić" w inne miejsce. Wolę niech ona ewentualnie padnie, niż miałbym się doczekać jakiejś innej katastrofy.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...