Dziennik Sylwka i Kasi
Niedziela - 8 maja 2005 r
Wczoraj i dzisiaj poświęciłem trochę czasu na prace na budowie oraz kontrolę ostatnich poczynań naszej ekipy.
Pierw moje prace.
No cóż zbyt wiele na tym etapie to ja nie mogę jeszcze robić ale sukcesywnie rozwożę ziemię, której hałda uzbierała się podczas robienia wykopu pod fundament. Ziemia "żółta" - lepsza - poszła do zasypania fundamentu a wierzchnią warstę teraz powoli taczkami rozwożę na całej działce.
http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_taczka.jpg
Dokończyłem też stoliczek i ławeczkę.
Z innych zajęć to wczoraj ułożyłem (tylko ułożyłem - nie murowałem) cokół na ścianie szczytowej. Zrobiłem to aby jakoś wzrokowo ocenić jego wysokość.
Wczoraj zrobiłem to z samych cegieł (wyszło 6 warstw) a dzisiaj ułożyłem to samo ale z jednego bloczka betonowego i 3 warstw cegieł.
No i teraz mamy "orzech do zgryzienia".
Z sześciu warstw cegły wygląda fajnie ale porównując poziomy otoczenia (zwłaszcza drogi) to wychodzi, że ze dwie warstwy cegieł musielibyśmy zasypać. No i teraz murować z klinkieru po to, żeby go potem zasypywać to trochę marnowanie pieniędzy.
Warstwa bloczków i 3 warstwy klinkieru to trochę marny ten cokolik. Zaś zostawić widoczny kawałek bloczków to będzie takie jakby "oszpecenie klinkieru".
Jest jeszcze inne rozwiązanie - położyć dwie warstwy zwykłej cegły i potem 4 warstwy klinkieru. To byłoby najlepsze rozwiązanie pod względem estetycznym ale - cegły musiałbym dokupić a bloczki mam - zostały, bo na początku planowaliśmy cały cokół z bloczków.
Ponadto nie wiem, czy majster nie krzywiłby się, gdybym mu teraz kazał domurowywać warstwy cegieł na ścianie fundamentowej, jak on ma już poddasze murować. Choć z drugiej strony to od początku wiedział, że wymurowanie całego cokołu należy do niego a to, że postanowiliśmy zrobić go z klinkieru tylko zmniejszyło jego nakład pracy na etapie fundamentów.
No i tak to właśnie sobie ustawiałem i przypatrywaliśmy się z żonką.
Jeśli zaś chodzi i kontrolowanie ekipy.
Pomierzyłem wszystkie do tej pory wykonane otwory okienne i drzwiowe. No powiem, że jestem zadowlony - wszystko co do centymetra.
No ale oczywiście nie obejdzie się - jak to u mnie - bez zastrzeżeń. A zastrzeżenia mam do schodów, a właściwie do gruzu w miejscu przyszłych schodów.
Jak już we wcześniejszych relacjach pisałem majster zaproponował mi, że gruz oraz beton który będzie zostawał z zalewania chudziaka czy stropu możemy wsypywać/wlewać pod przyszłe schody (wejście do domu, wyjście na tars, wejście do pomieszczenia ogrodniczego) i podjazd do garażu. Uznałem ten pomysł za rozsądny i tak to kontynuowaliśmy - nawet jak im zaprawy zostawało na końcu dnia to mieli tam wlewać. Dziś postanowiłem się temu bliżej przyjrzeć. No i mnie skręciło. Po pierwsze takie chaotyczne wrzucanie gruzu spowodowało, że ta "podmurówka" pod przyszłe schody była słaba jak szelki. Puknięcie breszką powodowało, że wszystko się rozpadało. Mnóstwo pustych przestrzeni - beton "wiszący w powietrzu" itp. Ale to jeszcze nie najgorsze. Ponieważ zacząłem to lekko rozkruszać (trudno tu mówić o rozkuwaniu) więc miałem okazję się przekonać co tam jest jeszcze oprócz gruzu i oto co znalazłem:
- plastikowe butelki po napojach;
- stare rękawiczki robocze;
- saszetki herbaty;
- paczki papierosów;
- worki papierowe po cemencie;
- folie z rozpakowanych palet z towarem;
- dwa całe U-220;
- gumowe uszczelki od Z-etek - (widziałem że jak je montowali to uszczelki wyciągneli, zwróciłem na to uwagę majstrowi no to uszczelki jak widzę znalazły swoje miejsce);
- pół kilogramowej paczki gwoździ (łącznie z woreczkiem) a potem będą narzekać, ze się im gwoździe skończyły ;
Rozkruszyłem ostatecznie wszystko, prawdziwy gruz usypałem z tyłu na jedną kupę a majster się nasłucha w poniedziałek. I od tej chwili nie będzie już sypania żadnego "gruzu" pod przyszłe schody. Użyjemy go i owszem ale dopiero jak będą te schody robili i pod moim okiem , żebym widział czy faktycznie gruz sypią a nie śmieci.
Podczas tych prac jeszcze dopatrzyłem się, że łacznie 6 bloczków w fundamencie jest bardzo naruszonych ale to nie winy ekipy murujących. Widocznie facet przy zasypywaniu najechał koparką i je naruszył a ja wcześniej tego nie zauważyłem. Będę musiał poprosić murarzy aby to poprawili.
To tyle wrażeń.
Więc jak to zwykle bywa trochę miłych trochę nerwowych wrażeń ale weekend uważam za udany.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia