Dziennik Sylwka i Kasi
Środa 1 czerwca 2005r.
Niestety musiałem dzisiaj iść do pracy
Pojechałem na budowę dopiero po południu. W ciągu dnia były przelotne opady więc spodziewałem się, że za wiele to dzisiaj nie zrobili.
Gdy przyjechałem byłem mile zaskoczony. Na połąci od strony ogrody juz jeden velux zamontowany. Połowa połaci (prawie) pokryta dachówkami. Dużo innych prac też zrobionych.
Murarz skończył filarki, obtynkował dodatkowe warstwy cegieł na ścianie fundamentowej, powbijał kliny między jętki a ścianki działowe na poddaszu. Teraz tylko jeszcze wrócą na jeden dzień zalać taras i schody z tarasu gdy będę gotowy i ich robota skończona.
Ale mi się mordka ucieszyła na wszystkie postępy.
Do wieczora zamontowali jeszcze jedno okno a z dachówkami "przeszli" znacznie poza połowę połaci.
Jednocześnie uświadomiłem sobie jeden poważny problem. Po ułożeniu dachówek na garażu, nie sposób będzie wymurować elewacji na ścianie szczytowej nad garażem i zrobić podbitki na tym końcu dachu bez rozbierania dachówek na garażu.
Postanowilismy szybko rozwiązać problem podbitki (elewacja niestety będzie nadal kłopotem). Ustalilismy co i za ile i zgodzili się, że zrobią mi podbitkę, przynajmniej na tym końcu dachu. Oczywiście za dopłatą
Aby mieć pewność, że dostanę podbitkę na jutro pojechałem do Castoramy (20:00). Okazało się, ze mają taki brązowy siding na podbitkę za ceną bardzo podobną do tej którą sygnalizował mi szef dekarzy. Czyli, jesli jutro w tym składzie co niby mają na 100% nie mieliby to mam ratunek w Castoramie.
W ciągu dnia jeszcze ustaliłem z hydraulikami, że ponieważ nie mogą wejśc z pracami w przyszłym tygodniu to wejdą jutro
Tak więc jutro będzie znowu zwariowany dzień. Ale ja lubię takie wariactwo.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia