Barranków historia szaleństwa
BARRANKÓW HISTORIA SZALEŃSTWA
czyli co skrzypi i zgrzyta pod tytancynkową blachą
PILOT SERIALU
***
Tak naprawdę chodziło o kawę. A jeszcze dokładniej, o widok, jaki porannej (hm...) kawie powinien towarzyszyć. No i o kuchnię, gdzie tę kawę będzie można przyrządzić, nie zabijając się o wystający niedomiar przestrzeni. I o sofę, na której będzie można usiąść, jeśli nie da się przykucnąć na tarasie. I przy okazji o salon, w którym ją postawimy w taki sposób, żeby z siedziska był widok na widok, a obok palił się kominek...
***
Ale żeby od razu dom? Dla mnie, starego "blokersa" dom jawił się jako kłębowisko najróżniejszych kabli, rurek, przewodów, skład tajemniczych maszyn i urządzeń (w tym takich, które mówią "PING", albo jeszcze gorzej, np. sprawiają wrażenie jakby się zacinały albo miały za moment wylecieć w powietrze ), z których każde, nawet najmniejsze tylko czeka, żeby się zepsuć. I nie ma administracji, do której można zadzwonić, że nie działa, nie świeci, nie płynie, i jeszcze do tego cieknie. Przecież ja się na tym absolutnie nie znam! Nie umiem! Nie potrafię! Zarobiony jestem, proszę zadzwonić później. Ewentualnie mogę podstawić wiaderko.
***
Każde mieszkanie ma swoją masę krytyczną. Przekroczenie masy krytycznej objawia się tym, że do mieszkania nie da się więcej nic wnieść ani dostawić. Aby to zrobić, trzeba najpierw coś wynieść albo wyrzucić. Najlepiej i wynieść, i wyrzucić. Przed dojściem do punktu zero przez jakiś czas broniła nas wdrażana coraz bardziej przemyślna i wyrafinowana technika składowania (np. trzy rzędy książek na jednej półce, wynoszenie niezbędnych, acz czasowo zbędnych przedmiotów do schowka na klatce, który w cudowny sposób pozyskała wraz z mieszkaniem żona - pani Barrankowa, dla uproszczenia dalszego wywodu zwana PB ), ale wszystko do czasu. Koniec zwykle nadchodzi niespodziewanie. Można przyjąć, że przewidująco nie spodziewaliśmy się go w początkach 2007 r.
***
Tak naprawdę to wszystko już prehistoria, którą postaramy się jakoś ogarnąć i przedstawić w sposób syntetyczny i wciągający zarazem, wykorzystując mechanizm restrospekcji, doprowadzony do perfekcji w kolejnych seriach LOST. Ale nie da się inaczej, kiedy zaczyna się Dziennik Budowy gdy w mieszkaniu od dawna nic się nie mieści (nawet mysza), ale nowa przestrzeń, w której wszystko będzie się mieścić, jest już zdefiniowana, obudowana porothermem, pokryta blaszanym dachem, otynkowana od środka, a niebawem zostanie wyposażona w podłogówkę. Nowa przestrzeń, czyli Dom pod Barrankami.
---------
W pilocie serialu "Barranków historia szaleństwa" wystąpili:
kawa, łąka w stronę lasu, mieszkanie z przekroczoną masą krytyczną, piesa (duchem) i barranki2. Nie wystąpiła mysza (nie zmieściła się).
CDN (lada moment)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia