Barranków historia szaleństwa
Odcinek 19
Unplugged
czyli w poszukiwaniu przyłącza
***
Kilka miesięcy wcześniej Sąsiad Dalszy ściągał humus. A potem, z marszu, nim wieś skuły mrozy, ruszył z budową. Jak się później okazało (wcześniej w ogóle z Sąsiadem zza płota nie byliśmy zainteresowani tematem, więc nie pytaliśmy) pożyczył do tego celu nieco prądu od Skrajnie Dalekiego Sąsiada. Ten dysponował nadmiarem mocy i dobrosąsiedzkim podejściem, choć mówił niewiele.
***
Teoretycznie nasze działki, o czym już wspominaliśmy, były uzbrojone w prąd i wodę. To przykład sytuacji, w której teoria ma się nijak do praktyki, a papiery do rzeczywistości. Teoretyczność uzbrojenia polegała na tym, że Posiadacz Ziemski opłacił stosowne przyłącza, ale w międzyczasie mu się znudziło i nie podjął jakichkolwiek działań, by zrobić coś jeszcze. Mieliśmy pięknie wyglądające papiery, przydział mocy wystarczający do założenia małego warsztatu, a także przywilej wykonania wcinki w gminnym wodociągu i rozprowadzenia w kształcie litery T wraz z przeciskiem pod drogą. Gminny wodociąg biegł bowiem po drugiej stronie drogi, tak przynajmniej twierdziły mapy inwentaryzujące infrastrukturę – co jest uwagą istotną, o czym przekonamy się później.
Mimo poważnych papierów, nie było ani gdzie się podłączyć, ani jak odkręcić kranika. Musieliśmy się dozbroić.
***
Druga połowa lutego to dobry czas na zbrojenia. Z niedługiej wizyty w wojsku pamiętałem, że mam na przykład dobrą rękę do broni długiej.
***
Postanowiliśmy zacząć od studni. Studnia to projekt szybki i – gdy jest gotowa – daje dużo radości. Poza tym i tak była potrzebna mimo zadekretowanego wodociągu, bo ten w sezonie letnim zwykł przysychać, intensywnie eksploatowany przez właścicieli niedalekich plantacji Zakładowych Ogródków Działkowych „Rozkoszna Dolinka”, albo podobnie. Sąsiad wziął też na siebie zbadanie sprawy przyłącza. Ostatecznie skoro wszystko jest opłacone, przyklepane i przypieczątkowane, to dlaczego niby mamy inwestować w prąd budowlany?
OD: Przyszły Sąsiad
DO: Barranek
Trzeba umówić studniarza i elektryka od przyłącza. Ja zadzwonię do elektryka, a ty zadzwoń do studniarza tego co kopał sąsiadowi.
OD: Barranek
DO: Przyszły Sąsiad
Rozmawiałem ze studniarzem, tym co kopał sąsiadowi, kojarzy działkę, wie gdzie kopał, znaczy przytomny.
OD: Przyszły Sąsiad
DO: Barranek
Dzwoniłem do studniarza, tego co kopał sąsiadowi i umówiłem się z nim na kopanie na początku marca, jak trochę przeschnie. Facet jest do rzeczy i nie pajacuje z kasą. Lepiej wydać mniej, a resztę na co innego. Tak więc do pracy rodacy.
OD: Barranek
DO: Przyszły Sąsiad
Resztę na wino .
OD: Przyszły Sąsiad
DO: Barranek
Może spotkamy się jutro z wieczora, flaszeczkę opróżnim, może dwie,
pogadamy trochę o starych Polakach.... Co Państwo na to?
Studnię opiliśmy na początku marca. Na wszelki wypadek przykryty dla niepoznaki suchymi badylami nawłoci, nieco samotny, ledwo wystający z ziemi kawałek grubszej rurki z kapturkiem był trudny do namierzenia. Pierwszy, tymczasowo utajniony element infrastruktury. Szliśmy jak burza.
***
Prąd się bronił. Sąsiad zorganizował spotkanie na naszym podmokłym polu ze znanym Instalatorem przyłączy, który niejeden już spiął kabel i na niejednym słupie siedział. No, może niekoniecznie on sam osobiście, ale z pewnością siedzieli na nim ci, którym płacił.
- Ja nic nie mogę – wyjaśnił na wstępie, wysiadając z luksusowego samochodu na naszym błotnistym dukcie, rozjeżdżonym przez samochody zmierzające ku budowie Dalszego Sąsiada. Dla uproszczenia spróbujmy nazywać go od teraz Zygmuntem. – Może tylko Rejon. Jak Rejon powie robić, zrobimy.
- Ale nic się nie da przyspieszyć? – pytał Sąsiad z nadzieją. Mieliśmy przecież papier, że Rejon jest już bogatszy o pieniądze za coś, z czym specjalnie się nie spieszy. No, może nie papier, ale kserokopia w tym wypadku była wystarczająca.
- Rejon musi zrobić przetarg na wykonawcę przyłącza, ja wygram, wtedy pogadamy – odsłonił kulisy Instalator.
Wizja zamaskowanej wtyczki koło przysypanej nawłocią rury z kapturkiem oddaliła się gwałtownie. Nie, tak naprawdę nie oddaliła się jeszcze, to miało dopiero nastąpić.
***
Sąsiad, którego nakręcała do działania wizja wbicia pierwszej łopaty (te pierwsze łopaty uroczyście kupiliśmy pięknego, wiosennego dnia w Leroyu Merlinie), ruszył do Rejonu.
- Dzień dobry, jak w sprawie przyłącza. Kiedy może być? – rola petenta jest zawsze niewdzięczna, choć akurat w tym przypadku dowód przelewu dość znaczącej kwoty, dokonanego jakiś czas temu przez Posiadacza Ziemskiego mógł być uważany za solidny argument w negocjacjach. A gdzieżby.
- Przyłącze? Nie, na razie nie. Ogłosiliśmy już przetarg na wykonawcę, nikt się nie zgłosił, więc nie robimy, bo jak robić, skoro nikt się do roboty nie rwie – wyjaśnił z rozbrajającą szczerością Rejon.
- Przecież wyście już wzięli za to pieniądze! – zbulwersowany Sąsiad postanowił iść na ostro. – A my chcemy budować.
Rejon na moment się zafrasował, ale szybko znalazł rozwiązanie. – Zrobimy tak. My ogłosimy nowy przetarg, pan doprowadzi wykonawcę, my go wybierzemy, on zbuduje przyłącze. To dobry plan, nie? – ucieszył się Rejon. I ogłosił przetarg, który wygrał doprowadzony Instalator. W międzyczasie zrobiła się połowa maja.
Ponownie zaprosiliśmy Instalatora na wieś. Byliśmy pewni, że od prądu dzieli nas tylko krótka wtyczka.
- Pół roku – stwierdził, uprzedzając nasze pytanie.
- Jak to? – sąsiad był autentycznie zdumiony. – Przecież…
- Rejon właśnie zadekretował, że niezależnie od czasu realizacji, będzie płacił za przyłącza po sześciu miesiącach od przetargu. Macie dwie możliwości – albo czekamy do grudnia, albo zapłacicie za robotę, a jak Rejon mi zapłaci, to wam oddam – Instalator wyłuszczył zasady działania Rejonu. – Nie ma innej opcji, przecież nie będę czekał pół roku z fakturą.
Rzut oka na elegancki samochód nie pozostawiał raczej wątpliwości – Instalator tam, gdzie mógł, na pewno nie czekał. Ale my nie mieliśmy ochoty sprawdzać, czy aby szybko oddaje wyłożone z góry pieniądze, kiedy mu już zapłacą. Uznaliśmy, że poczekamy i zobaczymy. Strzeżonego pan Bóg strzeże, a kto wie, może nawet oświetla mu drogę?
Tym razem wizja wtyczki koło przysypanej nawłocią rury z kapturkiem nie tyle oddaliła się gwałtownie, co odskoczyła, pozostawiając nas bez napięcia w szczerym, zazieleniającym się powoli polu. Rejon nie pograł z nami uczciwie, to trzeba sobie uczciwie powiedzieć.
U Zygmunta (to skądinąd bardzo ładne imię) kręciła się betoniarka.
***
Postanowiliśmy ruszyć za kablem.
***
Sąsiad Dalszy życzliwie doradził, żeby pogadać ze Skrajnie Dalekim. On może jeszcze niedaleko nas nie mieszka, bo mieszka trochę gdzie indziej, ale jego dom jest właściwie gotowy. Jest telefon i adres, kilka domów dalej, na skraju naszej i sąsiedniej wsi. Jak powie OK., to ciągnijcie sobie kabel dalej.
Poszliśmy z Sąsiadem. Skrajnie Dalekiego nie było w domu.
- Jest tam gdzieś na działkach, coś tam u kogoś robi, znajdziecie – usłyszeliśmy.
Znaleźliśmy, nawet nie trzeba było długo szukać.
- Dzień dobry, my się tam niedaleko zaczynamy budować – zagaił Sąsiad. – Pytanie takie mamy…
Skrajnie Daleki coś dłubał na balkonie na pierwszym piętrze letniskowego domku. Zwrócił uwagę.
- Bo od pana tam prąd idzie do naszego Dalekiego Sąsiada, a my właśnie ruszamy, może by mógł też i do nas? – Sąsiad kusząco zawiesił głos.
Skrajnie Daleki oderwał się od pracy. – Może by i mógł – stwierdził.
To już było coś.
- Ale na pewno? Będziemy bardzo wdzięczni… - patrzyłem na Sąsiada ze zdumieniem. Naprawdę zależało mu na rozpoczęciu budowy jeszcze bardziej niż nam. Potem zresztą się okazało, że jego górale, ci, których dystrybucją zajmował się skład budowlany z niedalekiej krzyżówki, mieli nawet własny generator, ale jednak co kabel, to kabel.
- Może być – stwierdził Skrajnie Daleki.
Byliśmy nieomal w euforii. Rejon był paskudny, Skrajnie Daleki zasługiwał na tytuł Supersąsiada. Przy okazji postanowiliśmy spytać, dlaczego nie mieszka w domu, który z zewnątrz wyglądał na taki, któremu już nic do szczęścia nie brakuje.
- Ale ja mam gdzie mieszkać – wyjaśnił rozbrajająco.
Następną wiosną się sprowadził. Mieliśmy kolejnego sąsiada.
***
Uzbroiliśmy działki. W jakimś sensie. Może nie tak to sobie wyobrażaliśmy, ale już nic nie stało na przeszkodzie, żeby zaczynać. Tylko Prawie Generał coś tam marudził, że jego nowa ekipa, którą testuje, ugrzęzła w jakimś fundamencie. Ale lada moment, lada chwila i zaczynamy.
=====
W odcinku 19 wystąpiła galeria Sąsiadów różnej odległości (po mniejszej lub większej znajomości wystąpili na szczęście), kosztowny Instalator i jego jeszcze kosztowniejszy samochód (udało się nam powstrzymać i w sumie też był gratis, bo zapłacił mu Rejon), oczywiście Rejon, któremu zapłacił Posiadacz Ziemski, który w tym odcinku nie wystąpił, ale i tak w sumie zgarnął najwięcej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia