opowieści magmi
Nasze Starsze Dziecko jest już bardzo znudzone rozmowami o budowaniu domu.
Siedzi przy stole i z wysuniętym dla większej precyzji językiem rysuje dom, a konkretnie cegiełki na podmurówce. Ostatnio zarówno jej słownictwo, jak i szczegółowość rysunków na temat domów i budynków bardzo się wzbogaciły. Tymczasem my siedzimy obok i obrabiamy temat zakupu materiałów oraz wyboru wykonawcy stanu surowego (napiszę o tym następnym razem).
Starsze Dziecko mówi z przyganą:
- Ciągle tylko gadacie i gadacie o tym budowaniu domku. Kiedy wreszcie zaczniecie budować, bo już mnie to znudziło.
- Nas też - odpowiadamy zgodnie - ale inaczej się nie da. To skomplikowana sprawa.
Starsze dziecko pogardliwie wydyma wargi. Rysunek prawie skończony, jeszcze tylko szprosy w oknach musi dorobić.
Starsze dziecko bardzo lubi jeździć na działkę. Wspina się po usypanych hałdach ziemi i odwiedza zapoznane niedawno, równie nieletnie przyszłe sąsiadki. Razem biegają między stosami pustaków i pagórkami piasku, wymyślają dziwne zabawy i wrzeszczą wniebogłosy (nasze Starsze Dziecko najgłośniej, bo ma bardzo żywy temperament).
Młodsze Dziecko też lubi naszą działkę, bo jeżdżą tam koparki i inne duże i interesujące brum-brumy, a także dlatego, że może się tam bezkarnie ubłocić. Po zdarciu humusu każda wycieczka na działkę kończy się dokładnym ubłoceniem całej rodziny, przy czym Młodsze Dziecko jest ubłocone od stóp do głów. Wykorzystuje skrzętnie fakt, że jesteśmy zajęci planowaniem i rozważaniem Bardzo Ważnych Spraw i błoci się szybciutko, póki nie patrzymy, zaraz na wstępie. Potem, uszczęśliwiowe i brudne, grzebie w ziemi, piasku i kamyczkach.
Z Młodszym Dzieckiem stale jest problem, ponieważ trafiła nam się odmiana podwórzowo-ogrodowa, a nie pokojowa. Młodsze Dziecko co rano, gdy tylko przetrze zaspane oczka, biegnie do drzwi wyjściowych naszego mieszkania i zapamiętale młóci w nie pięściami. Dwugodzinne spacery nie satysfakcjonują go w nawet najmniejszym stopniu. Najlepiej Młodszemu Dziecku jest u babci, bo babcia ma ogród, a w nim piaskownicę, basenik dmuchany, wózek do ciągnięcia, taczki do pchania, wąż gumowy z wodą i konewki. Oraz kamyczki.
Od kiedy mamy Młodsze Dziecko, nasza motywacja do budowy domu z ogrodem bardzo wzrosła. Prawdę mówiąc, wychowywanie podwórzowo-ogrodowej odmiany dziecka w małym mieszkaniu, w środku miasta, jest równie trudne i równie niehumanitarne, jak trzymanie w takich warunkach setera albo owczarka podhalańskiego.
c.d.n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia