opowieści magmi
W sobotę spędziliśmy ponad godzinę na budowie marznąc na lodowatym wietrze i dyskutując z Kierownikiem i Szefem Ekipy o wyższości ścian rapowanych przed malowaniem dysperbitem nad nierapowanymi (bądź odwrotnie).
Szef Ekipy namiętnie sprzeciwiał się tynkowaniu ścian przed położenien izolacji przeciwwilgociowej, twierdząc że tynk pod ziemią z czasem popęka i izolacja nie będzie spełniać swego zadania. Kierownik uważał, że lepiej obrapować, ale ostatecznie można tego nie robić, jeśli ściana będzie równa, a spoiny zatarte na gładko. W końcu sinymi z zimna ustami podjęliśmy taką właśnie decyzję.
Toteż wielkie było moje zdumienie, gdy w poniedziałek zastałam murarzy z pacami w dłoniach, rapujących aż miło (nadal mowa o tynku). Po moim delikatnym zagajeniu Główny Murarz najpierw zaklął szpetnie, a następnie grzecznie przeprosił i wyjaśnił, że bloczki są tak nierówne, że nie da się porządnie zatrzeć spoin i rapówka być musi. Ponieważ bloczki zamawiał Szef Ekipy, a nie my, mogłam z czystym sumieniem wysłuchać pomstowania murarzy i wyrazić swoje szczere ubolewanie nad ich dodatkową, niepotrzebną (ich zdaniem) robotą.
Wewnętrzna warstwa naszych fundamentów jest już prawie gotowa. Wygląda toto w tej chwili jak zagrzebany w ziemi, bardzo rozrośnięty jeż, bo na wszystkie strony sterczą stalowe kotwy mające połączyć betonowo-styropianowo-betonową kanapkę w całość.
Niestety, dzisiaj nasz Kierownik Budowy wstrzymał dalsze prace. Zrobiło się tak sakramencko zimno, że nawet plastyfikator nie pomoże - trzeba przeczekać. Na szczęście prognozy pogody są optymistyczne, wkrótce powinno być lepiej. A mnie osobiście cieszy, że Kierownik czuwa.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia