opowieści magmi
Ostatnio prowadzimy intensywne badania rynku. Oto wyniki:
Materiały na stan surowy
Kupujemy w najbliższych dniach Porotherm na wszystkie ściany oraz belki i pustaki stropowe. Co prawda tak jak wszyscy mamy nadzieję, że VAT wejdzie od maja, ale to co się da (czytaj: na ile nam starczy...) wolimy na wszelki wypadek kupić przed styczniem. Zwłaszcza, że od nowego roku ma wejść nowy - wyższy - cennik na Porotherm. Mam nadzieję, że hurtownia, w której materiały będą leżeć w depozycie do wiosny, nie splajtuje przez ten czas.
CO
Zostawiłam sprawy wszystkich instalacji mojemu mężowi. W związku z tym ostatnio zainteresował się piecami z zamkniętą komorą spalania oraz kondensacyjnymi. Zasięgnął opinii na ten temat, rozeznał ceny i zdaje się, że już mu przeszło.
Okna
Po pierwszych wycenach kompletu okien w wersji drewnianej musieliśmy się trzymać krzeseł, żeby z nich nie pospadać. Czekamy na wyceny w wersji PCV. Prawdopodobnie wyjdą na akceptowalnym dla nas (czyli zgodnym z założonym kosztorysem) poziomie, więc szykuje się poważny dylemat.
Albo okna w wersji przewidzianej w projekcie - w większości dwudzielne i ze szprosami - ale białe, w wersji PCV.
Albo drewniane, ale wtedy trzeba będzie zrezygnować ze szprosów i zmienić okna na pojedyńcze, a to ze względów zarówno finansowych jak i estetycznych - po wykonaniu serii rysunków (kilka wersji każdej elewacji...) widać wyraźnie, że okna dwudzielne, ale bez szprosów, wyglądają na naszym domu nieciekawie - gdzieś traci się jego charakter.
Wersja z oknami niedzielonymi jest oczywiście bardziej współczesna, ale wygląda nieźle. Tylko że ja tak lubię szprosy i oboje już się przywiązaliśmy do wizji wiejskiego domu z wiejskimi oknami...
Kafelki
Jak juz pisałam, ze względu na uciekającą ulgę remontową oraz rozbieżne wśród fachowców interpretacje przepisów postanowiliśmy kupić coś, co można będzie w tym roku odliczyć na remont mieszkania.
Zwiedziliśmy kilka dużych hurtowni kafelek, kilka sklepów i wszystkie markety budowlane w okolicy.
Wykrystalizowała nam się koncepcja i ostatecznie, jak to często bywa, wróciliśmy do gresu podłogowego, który rzucił nam się w oczy niemal na samym początku.
Mój mąż jest nim wprost zauroczony. Moje uczucia są nieco mieszane. Płytki w stylu postarzanym są dla mnie OK, ale te wyglądają jakby je odłupano, w ramach odzysku, z jakiegoś bardzo starego domu, przypuszczalnie na południu Francji albo Włoch. Wytarte. Przybrudzone. Obtłuczone. Z czarnymi wżerami. Moi rodzice jakoś niewiele mieli do powiedzenia, gdy im przywiozłam jedną płytkę w celu demonstracji. Po dłuższej ciszy dyplomatycznie orzekli, że trzeba by to zobaczyć na większej powierzchni... Hi hi. Kupimy je w tym tygodniu w ilości ok. 50m2 (tyle potrzebujemy do holu, wiatrołapu, kuchni i jadalni) i zwalimy im do garażu. Dobrze jest mieć rodzinę.
Przy okazji poszukiwań gresu mnie z kolei wpadły w oko - nie, to mało powiedziane, to była prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia - kafelki na ścianę do kuchni. Okazało się, że to jakaś końcówka serii, wzór już wycofany z produkcji. Nie poddaję się. Rozpoczynam dziś akcję poszukiwawczą na wielką skalę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia