Olkalybowa - w drodze do domu.
Wolne chwile spędzone w kamieniołomach.
Korzystając z wolnej chwili , zabraliśmy się za nasz taras a raczej tzw.pierdolnik. Góra gruzu, która urosła do ogromnych rozmiarów za trwania kadencji przeróżnych fachowców stał się naszym wrogiem nr.1. Ogarnianie nieładu, przerzucanie luźnych części gruzowiska - z tym dawałam radę. Po paru próbach wbicia szpadla w zastygłą skorupę spasowałam i na placu boju został tylko Paweł. Gorąco mu dopingowałam siedząc na odwróconym wiadrze po gruncie ( tego z Makro 25zł/1l, w Lora Merlin 42zł/5l trafiliśy z tym gruntem piekielnie dobrze).
Wklejam zdjecia z placu boju.
http://foto.onet.pl/upload/7/59/_522858_n.jpg
Nie pojechaliśmy w tym roku w góry, ale znajomym możemy pokazywać zdjęcia z jaskiń.
http://foto.onet.pl/upload/0/60/_522860_n.jpg
Góra gruzu poddała się.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia