Olkalybowa - w drodze do domu.
Ale ten czas pędzi .
Tak jak dawniej to słońce dyktuje warunki. Ono w pewnej chwili gaśnie i mówi koniec pracy na budowie. Następnego dnia jest jednak tak wyrozumiałe,że nie budzi nas i nie mówi wstawać praca czeka. Być może krzyczy, ale rolety w domu rodziców skutecznie te wrzaski zagłuszają.
Jutro będą okna i trzeba będzie je przypilnować, aby nie dostały nóg. Mamy pewne obawy w tej kwestii bo nasi czujni sąsiedzi po raz drugi widzieli jak jakiś samochód zajechał na budowę w czasie naszej nieobecności. Pewnie czekają na okna bo mają już na nie zamówienie .
We czwartek mamy wrzesień, a wiec błogiego lenistwa (nie zdążyłam się tak pożądnie pobyczyć )nadejdzie koniec i z ochotą pomaszrujemy do pracy . Dojeżdżanie do pracy z obecnego miejsca zamieszkania odpada, więc od jutra mieszkamy w naszym domku .
W drodze na działkę trzeba kupić niezbędne drobiazgi: sedes, zlew, parę żarówek itp. No i szampana, aby uczcić pierwszą noc w naszym domku .
P.S. Nie wiem kiedy znów będe miała możliwość zdania relacji z frontu robót bo nie będę miała dostępu do netu. Już za Wami tęsknię .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia