Olkalybowa - w drodze do domu.
Olkalybowa reaktywacja.
Wybaczcie mi tak długą nieobecność, ale to jedna z zalet mieszkania na wiosce. Tęskniłam za Wami dniami i nocami .
Nie wiem od czego zacząć, strasznie trudno pisac o rzeczach które już były, mineły. Nie ma już tych emocji, które nami targały. Powklejam parę zdjęc to może będzie łatwiej.
Jak nam założyli okna to już spalismy; wentylacja zapewniona
http://www.olkalybowa.republika.pl/035.jpg
Po jakimś czasie doczekaliśmy się parapetów wewnętrznych
http://www.olkalybowa.republika.pl/056.jpg
A tu ocieplamy poddasze
http://www.olkalybowa.republika.pl/085.jpg
Tu załatwiałam swoje potrzeby fizjologiczne : mycie naczyń i to drugie
http://www.olkalybowa.republika.pl/104.jpg
Początki kuchni
http://www.olkalybowa.republika.pl/063.jpg
A tu coś dla chłopaków, zasobnik ciepłej wody
http://foto.onet.pl/upload/0/18/_557471_n.jpg
Rozdziewiczona działka
http://foto.onet.pl/upload/35/25/_557469_n.jpg
Teraz może trochę treści.
Postanowiliśmy sami zrobić poddasze czyli położenie wełny i płyt gipsowo- kartonowych. Przyznam,że nie była to zbyt trafna decyzja. Z wełną jakoś sobie poradziliśmy, ale montowanie płyt nie było takie proste. Po paru dniach poddaliśmy się i oddaliśmy to w ręce fachowców, którzy okazali się papudrakami jakich mało. Guzdrali się strasznie, co dzień szefo przyprowadzał jakiś nowych z łapanki którzy pojęcie o kładzeniu płyt mieli mniejsze niż my. Inwestorskie oko Pawła kazało rozbierać wszystkie źle przykręcone płyty. Skończyli w końcu, ale zbyt dużo nie zarobili.
Jutro wkleję resztę zdjęć i opisze resztę wrażeń.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia