opowieści magmi
Ośmiu chłopa pracuje aktualnie w pocie czoła na naszej budowie (trzej murarze, trzej dekarze i dwaj elektrycy). I wszyscy, jak jeden mąż, zamierają obecnie na mój widok bez ruchu z lekkim wytrzeszczem oczu i grymasem cierpienia na twarzy.
Osiągnęłam ten efekt po trzech kolejnych wizytach na budowie, w przeciągu niecałej doby.
Przy pierwszej wizycie podejrzanie krótka wydała mi się murowana w tym momencie przez Pana Murarza ściana naszej przyszłej łazienki. Okazało się, że Pan Murarz nie uwzgędnił jednej z ręcznie na plan naniesionych poprawek. Jako że znamy się nie od dziś - to on w kwietniu trzykrotnie montował i demontował rolokasety nad naszymi oknami na parterze - Pan Murarz nawet nie dyskutował, tylko z miejsca zaczął ścianę rozbierać. "Dobrze, że pani przyjechała teraz" - zauważył ponuro, fachowym kopnięciem odsuwając na bok ostatni bloczek. Fakt. Był dopiero przy trzeciej warstwie.
Przy drugiej wizycie z przykrością zauważyłam, że choć w łazience Panowie Dekarze zamontowali zgodnie z planem okno dachowe GGU, przeznaczone do pomieszczeń mokrych, to w pralni umieścili zwykłe okno sosnowe. Co oznaczało, że drugie zakupione przez nas okno GGU pozostało im do zamontowania w naszej sypialni, w której widocznie dopatrzyli się pomieszczenia o podwyższonej wilgotności. No nie powiem, może się zdarzyć, że się ten poziom podniesie, ale raczej chwilowo. Panowie byli naprawdę smutni, gdy dowiedzieli się że mają zdemontować okno które właśnie skończyli montować - jest z tym trochę zabawy, rzeczywiście.
Przy trzeciej wizycie przyszła kolej na Panów Elektryków. Nagryzmolili sobie na karteczce gdzie co mają dołożyć, co przesunąć i o czym zapomnieli. Weseli z nich chłopcy, ale nawet im udało mi się popsuć humory...
W miarę jak nasi wykonawcy lubią mnie coraz mniej, nasz dom coraz bardziej przypomina dom. Dach jest gotowy (zdjęcia wkrótce). Poddasze zostało rozparcelowane na pokoje i dopiero po tej operacji widać, jakie jest wielkie - cztery sypialnie (w tym jedna z WC i garderobą), pralnia i łazienka - i nie ma wśród nich żadnej małej klitki...
Dzieci wreszcie mogą zwiedzać "swoje pokoje". Pełny zachwyt. Starsze Dziecko już się wirtualnie mebluje...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia