opowieści magmi
Wczoraj zupełnie niechcący, przy aktywnym udziale naszych Panów Malarzy, przetestowaliśmy system alarmowy oraz interwencyjny.
Panowie Malarze, przyjechawszy z samego rana na naszą budowę, pokręcili coś z kodem wyłączającym alarm, który zawył w związku z tym wniebogłosy.
Kilka minut później mój mąż został zawiadomiony przez firmę, z którą niedawno podpisaliśmy stosowną umowę, że "grupa interwencyjna" właśnie zatrzymała domniemanych złoczyńców na terenie naszej posesji. Złoczyńcy wprawdzie tłumaczą się gęsto, że oni przyszli malować sufity na biało, i nawet demonstrują jakieś pędzle i drabiny na dowód, że szczerą prawdę mówią, ale przecież wiadomo, że złoczyńcy zawsze kombinują...
Mąż pojechał czym prędzej uwolnić Panów Malarzy.
Panowie Malarze z uznaniem wyrazili się na temat szybkości reakcji "grupy interwencyjnej" na sygnał alarmowy.
Przynajmniej wiemy, że wszystko działa.
Sufity więc się malują, a dzisiaj nadeszła pora na montaż parapetów wewnętrznych.
Pośpieszyłam z rana zobaczyć, jak postępują prace, ale widok naszych po wielokroć znajomych Panów Murarzy, rozkuwających z impetem fragmenty ściany pod oknami i wzniecających przy tym kłęby kurzu, tak mnie zdenerwował, że czym prędzej pojechałam do pracy.
Cholera, znowu demolują! Niby wiadomo, że to konieczne, ale na tym etapie budowy widok odpadającego od ściany tynku po prostu rani mi serce. Ja już naprawdę nie chcę, już proszę nie kuć więcej w moich ścianach...
Podłoga w kuchni, jadalni, holu i schowku pod schodami (tym na niegrzeczne dzieci) - ułożona.
W holu zaszaleliśmy z dekorami ułożonymi w tzw. wzór dywanowy i znienacka mauretański nastrój nam się tu zrobił, ale myślę, że dekory trochę się "schowają", gdy pomalujemy ściany i wstawimy jakieś meble. Docelowo chcielibyśmy w holu właśnie urządzić domową bibliotekę - jest to całkowicie otwarta na salon spora przestrzeń, akurat byłoby dość miejsca na regały z książkami, które przy tym od razu "ustawiłyby" charakter całości - ale nie mam pojęcia, kiedy dojdziemy to tego etapu.
Miałam pewne obawy, czy aby na pewno udało nam się dobrze dobrać kolorystycznie materiały do całej tej parterowej przestrzeni - kafelki do kuchni, gres na podłogę, dekory do holu, cegłę klinkierową... Ale jest OK.
Tylko kolory ścian (ciągle jeszcze nie wybrane) śnią mi się już po nocach. W domu leży cały worek próbników Duluxa wraz z arkuszami brystolu pomalowanymi na wszystkie kolory tęczy...
Z innych prac - rolety ostateczeni skończone. Firmie Mirola, która je dla nas robiła, należą się same pochwały. Bardzo się przyłożyli do rozwiązania problemu z naszymi rolokasetami (z dwóch różnych systemów, jak się okazało, i to różnych od systemu Miroli), wszystko wykonane porządnie i w terminie, bez żadnej konieczności przypomnień z naszej strony - wręcz przeciwnie, sami się odpowiednio wcześniej przypominali... Polecam.
Na koniec dzisiejszego odcinka mały horror.
Naszemu sąsiadowi, który dosłownie za kilkanaście dni musi się wprowadzić do swojego domu, właśnie na całym obwodzie pękł w poprzek jeden z kominów.
Dlaczego? Jest to komin Schiedla z kamionkowym, okrągłym w przekroju przewodem dymowym do kominka w środku. Przy wyjściu ponad dach została na kominie wykonana betonowa płyta, służąca jako podstawa dla cegły klinkierowej, którą ponad dachem jest obmurowany. Błąd wg wstępnej oceny fachowców polegał na tym, że nie wykonano przy tym dylatacji pomiędzy płytą a wkładem kamionkowym Shiedla. Prawdopodobnie ta wewnętrzna rura została przy wylewaniu płyty "przybetonowana" do pustaków i pod wpływem zmian temperatury (kominek!), komin pękł dookoła około 30cm poniżej miejsca styku z płytą. Co za koszmar!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia