Nasza przygoda z Pchełką
Tak jak zapewnie większość budujących perypetie z papierami ma każdy, więc nie będę się za bardzo rozpisywać ile razy trzeba było składać wnioski, niemalże tej samej treści, co doprowadzało mnie do szału.
My wydzielaliśmy kawałek gruntu z całości - więc pierwszy wniosek złożony w gminie został 31.03.2009 r. a akt mogliśmy podpisać dopiero 3.09.
Myślałam, że to koniec utrapień - a tu niespodzianka!
Idziemy do miejskich wodociągów, a oni, że nam nie wydzadzą warunków, bo tam brakuje sieci i będzie za małe ciśnienie wody... itp,itd,ale mamy złożyć wniosek, oni oddzwonią.
No to czekamy na telefon - tydzień, dwa, w końcu idziemy tam, a w biurze kolejna pani mówi, że to my sami musimy zrobić projekt techniczny wogociągu dla gminy, bo gminy to nie mają pieniędzy, a ja na to, że przecież gmina MUSI zapewnić dostęp do wody i ja nie będę ponosić zbędnych kosztów! Na to pani ze stoickim spokojem - no tak, to są koszty i znowu - proszę czekać zadzwonimy.
Pojechaliśmy do gminy - pogadaliśmy z wójtem, napisaliśmy wniosek i ponoć już został omówiony na sesji i gmina ma wybudować kawałek wodociągu, ale nadal nie wiemy kiedy, więc dalej czekamy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia