Ziewnik malkowej niebudowy
Wróciłam z "pola bitwy" - dobrze trzymaliście kciuki - wszyscy żyją - choc byłam o krok od uduszenia pani J.
Na litość bosską, "ona czasu nie miała się spakować"
No dobra , ale od poczatku:
Ok 13 pojechalismy "przypomnieć" państwu J. o umówionym spotkaniu z przedstawicielami agencji celem spisania protokołów - co mnie nie zaskoczyło - nikogo nie zastaliśny, zostawiliśmy więc "list prawie miłosny" i pojechalismy na komisariat policji (za poradą kolegi gliny ) powiadomić ich o możliwej interwencji. Przedstawiliśmy sprawę i to co usłyszelismy wprawiło nas w osłupienie: oczywiście policja bedzie interweniować w razie awantury lub rękoczynów - natomiast nikogo z domu nie wyrzuci bez nakazu sądu lub komornika.
Jedyna dobra rada jaka usłyszeliśmy to :"wynająć firmę ochroniarską - oni sobie poradzą". Przyjęli zgłoszenie i ze stwierdzeniem - że "w razie czego" - mamy dzwonić.
Punktualnie o 15, stawilismy się w NASZYM domu, mimo,ze ludzi z agencji jeszcze nie było, postanowiliśmy wejść (by państwo J. potem nie stwierdzili, że umówieni byliśmy na 15, a my dziesięć po jesteśmy i juz gadać nie będą).
Nie będę Wam przytaczać dyskusji (oberwała bym bana za słownictwo), mam "na poamiątkę" nagranie audio (nie mówcie- że to bezprawie, to tylko nie dowód).
Stanęło na tym, że podpisali nam zobowiązanie ,że do jutra do 18.00 lokal opuszczą i na moja wyraźna prośbę także, że nie ponosimy odpowiedzialności za rzeczy pozostawione na posesji .
W razie czego - bedę miała kilka antyków, lub duże ognisko na posesji.
Z takim papierkiem (zobowiązaniem) i Aktem Notarialnym - mogę złożyc wniosek do sądu (tak na wszelki wypadek).
A teraz ... co kwadrans telefon od państwa J. Krótka informacja, że my nie mamy juz o czym rozmawiać i do zobaczenia jutro o 18.
Wylączyliśmy " komórki" (w razie czego dzwońcie na stacjonarny )
Do jutra - znów czeka nas walka o swoje.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia