dziennik Moiry
Oczywiście, jakże by inaczej wylewki nie obyły się bez falstartu. W poniedziałek umówiona ekipa roboty nie zaczęła - po niedzieli należy odpocząć i wytrzeźwieć, czyz nie.
Już wracając z pracy zakładaliśmy się z mężem, "są czy ich nie ma?, a jak są to ile zrobili?. No i cóż na podwórku pusto i cicho. Przyjeliśmy to dość spokojnie - ciekawe czy to lata budowy nas tak znieczuliły na brak terminowości pracowników.
NO ale Pan Majster zaraz po naszym przyjeździe pokornie pojawił się pod płotem (akurat otwierałam bramę dla znajomych) i bardzo nas przepraszał, że on nie mógł bo musiał zostać w pracy (stałej), a reszta ekipy bez niego nie robi. Z miłym uśmiechem poinformowałam go, że jak jutro nie zaczną to pięknie uśmiechnę się do ekipy ze Wschodu, bo mi jest wszystko jedno kto robi byle robił. No i trochę podziałało.
We wtrorek przyjeżdżamy z pracy a tu jak w ulu. Miało być ich trzech - jest czterech (chociaż ten czwarty coś za bardzo miał błędny wzrok jak na mój gust - może to ich gość). Na moje pytanie mąż odpowiedział - nie wnikaj i tak płacisz za całość a nie za głowę. No tak co mi tam - to ich sprawa jak się podzielą kasą.
No i pomimo deszczu i spuszczonych psów (mąż zapomniał ich zamknąć) potrafili przyjść i wykonać to co mieli do zrobienia na pierwszy dzień, czyli dokończyli studnię (pomimo iż już dawno im zapłaciliśmy) i zaczeli wyrównywać strop na piętrze. Nasi robotnicy od stanu surowego nie nadążali w wyrównywaniem betonu z pompy przy zalewaniu stropu - więc podłoga na górze mogłaby być świetną scenografią do Halki.
Dlatego teraz najpierw muszą położyć warstwę wyrównawczą, a dopiero później warstwę izolacyjną i posadzkę.
My w między czasie robimy zakupy: styropian, folia, taśma dyletacyjna, mata zbrojna itp.
Jak już wszystko kupimy to napiszę ile wydaliśmy - chociaż nie będą to ceny aktualne zwłaszcza styropian - od dzisiaj drożeje, a nam się jeszcze udaje kupić po starych cenach.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia