Dom Damonów
Miłą niespodziankę zrobili mi dziś ludzie z tartaku Sapo z Dobrej gdzieś tam koło Konina (tzn tam gdzie jechałam w piątek, tylko nie dojechałam z różnych żenujących powodów), przywieźli kilka desek dębowych na podłogę jako próbki. Jeszcze do pracy mi przywieźli, zanieśli do auta i opowiedzieli co chciałam wiedzieć. Deseczki fajoskie. Nawet najgorszy u nich gatunek tzn IIb, jest niezły. Tzn ja wiem że to wybrane próbki, ale oni dają deski już z zaszpachlowanymi trocinami sęczkami w bardzo rozsądnej cenie 84 zł/m2 (decha szer 14,5 cm). Cała reszta szpachluje dopiero na miejscu. Gatunek IIa jest za 104 zł, ma sęczki perełkowe i trochę bieli. Gatunek pierwszy kosztuje 125 zł i jest ful wypas.
Do tego wykonawstwo w cenie 90 zł za m2, z przyzwoitą ponoć chemią Remmers (moze ktoś coś wie?).
Takich lubię Pewnie się dogadamy tylko prześwietlę tę chemię (chociaż słabo mi idzie).
Zaczęłam się zastanawiać, czy jednak w łazience na dole dać ciemniejszy gres na podłogę, trochę się boję tego jasnego beżu, bo tam będzie się w butach chodzić, a płytki są jednak niezbyt gładkie i porowate. Minus tego rozwiązania jest taki, ze gres brązowy z tej serii jest już dość ciemny, ale całkiem fajny, nie miałabym wiecznego stresu przy sprzątaniu. A sprzątac nienawidzę. Ogólnie nasz dom ma być domem odpornym na brud. A przynajmniej, żeby nie było widać .
PS dałabym głowę, że pisałam w sobotę o mojej piatkowej wyprawie pod Wągrowiec zamiast pod Konin i innych postępach, ale wpisu nie ma. Cholerka, gdzie ja go wysłałam .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia