Dom Damonów
Zamarzamy powoli, ogrzewanie jeszcze nie ruszyło, za kilka dni powinno być jak dożyjemy Ale instalator się w końcu zaczął starać, jest codziennie i dłubie.
Stwierdzam, że sama przeprowadzka to pikuś, ale rozpakowanie to masakra, zwłaszcza, że nie poskręcaliśmy jeszcze szaf i na każdym kroku o coś się potykam. Powoli rozpakowuję co się da, ale końca nie widać. Wydawało mi się, że po jednym popołudniu na pokój wystarczy, marzenia......... Jeszcze kupa drobiazgów została w Skórzewie.
Inwestor przykręca lampy i przykręca, i przykręca i jeszcze będzie przykręcał. Kupiłam wczoraj z 50 żarówek.
Udało się uruchomić kuchnie, w sumie mam mniej miejsca niż w poprzednim domu .
Wczoraj podłączyli nam TV, wtargaliśmy kanapy z tarasu na właściwe miejsce, więc kolacja była na siedząco :). W gabinecie przemeblowanie, bo mi pierwsze ustawienie mebli jakoś nie podeszło. Może dziś uda mi się skończyć chociaż ten jeden pokój. Jak tak dalej pójdzie, to potrwa to do Gwiazdki. Inwestor zaczął coś wspominać o parapetówie.............
Pies się zadomowił, wcześniej były jazdy, łaził, piszczał, ciągle siadał pod samochodem chciał wracać do domu, budził w nocy, teraz już zaczął pilnować i przeganiać intruzów wzdłuż płotu, więc chyba się poczuł u siebie.
Straszny syf wnosi się z dworu. Przed schodami wejściowymi wielka kałuża, jak padało wychodziłam przez garaż, na drodze jedno błoto i wyjechane koleiny do kolan. Niedawno miałam spotkanie błotnika z wystającą z drogi studzienką kanalizacyjną. Wgniotło się.........mocno .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia