dziennik Moiry
Oj ten weekend to niezła rozgrzewka przed sezonem.
Najpierw w piątek wieczór przywieźliśmy duotewniki, po drodze zajechaliśmy do znajomego ślusarza aby wywiercił dziurki na śruby.
Nie powiem wesoło było - ślusarz wesoły chłop, a jeszcze jacyś okoliczni budowlańcy towarzysko mu pomagali. Trochę śmiechu i tylko 20 zł za tych parę otworów . To lubię miła atmosfera i niski rachunek.
W sobotę mąż przed bladym świtem wyjechał do Katowic na wystawę, a ja zostałam sama na straży naszej budowy. Wstałam sobie spokojniutko o wpół do dziewiątej - z czystym sumieniem gdyż maż mówił że mają przyjść przed dziewiątą, ale poniważ ich dobrze znamy to liczyłam że przyjdą w południe. Jaka niespodzianka musiałam w pidżamie i z potarganym włosem otwierać im bramę.
No i nagle nasz spokojny zakątek stał się centrum budownictwa jednorodzinnego - u nas kucie i walenie, sąsiad z boku równał teren, a nasprzeciwko nas nagle tak niespodziewanie zaczeli kopać fundamenty
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia