Dziennik Kasi i Bartka
No minął tydzień.
Wieńce zalane. Ściany działowe na poddaszu wymurowane. Rozszalowany strop w garażu, kotłowni i tarasie wejściowym. Na tym polegał mój zeszłotygodniowy urlop. No ale tak to już jest jak się nie wynajmuje ekip
No ale, ale... Zapomniałbym. Muszę serdecznie podziękować moim kumplom Sebastianowi i Darkowi, którzy chętnie pomagali. Dzięki chłopaki.
Zalewanie wieńców to masakryczna robota. W sumie wyszło około 30 betoniarek betonu. Każda betoniarka to ok. 3 taczek. Każda taczka to około 5-6 wiaderek. I każde to wiaderko wnieśliśmy na górę. Po zalewaniu po prostu byliśmy wycieńczeni.
Podobnie było z murowaniem, bo na górę trzeba było nosić zaprawę.
Ale jest z tego pewien plus. Ten tygodniowy trening chyba tak mnie wzmocnił, że po raz pierwszy w życiu przebiegłem 3 km w czasie poniżej 12:30. To jest na prawdę wyczyn dla mnie.
Teraz czekamy na drewno na więźbę i wejście cieśli. W sumie w jakiś czas temu dostałem od nich propozycję, że chcieliby zacząć już wczoraj, bo wypadła im jakaś robota i mają trochę czasu. Ja bardzo chętnie, ale nawalił mi dostawca drewna. Swoją drogą uznaję to za mały skandal. Więźbę zamówiłem jeszcze na początku maja z dostawą na początek czerwca. Zapłaciłem z góry. Dzwonię pod koniec maja, a oni mi mówią, że dzisiaj zamówią i może na 4 czerwca będzie a na pewno na 11. No to po jakiego ... ja płaciłem im miesiąc temu. Gdyby przez ten czas mi kasa leżała na koncie to przynajmniej miałbym mniejsze odsetki.
Wkurzyli mnie. A niech mnie, podam ich dane. Ol-bud z Żabieńca.
Nie będę już opowiadał jak mi się z dostawami cegieł na ścianki spóźniali (z innego składu). Miało być na 9, było na 14. Przynajmniej w tym czasie rozszalowaliśmy strop.
Ogólnie tydzień spędzony bardzo pracowicie i konstruktywnie. Teraz na 3 miesiące będą wchodzić inni fachowcy: elektryk, woda, tynki i wylewki.
No i tyle na razie. Jak zgram zdjęcia z aparatu to coś wkleję.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia