Our House, czyli M31 Nasz Dom
Ależ ten czas leci... Niby miesiąc to dużo ale przeleciało raz-dwa
Szef ekipy obiecał przyjśc w czwartek, zaczną murowac ściany parteru. Z innych dobrych nowin to fakt, że facet od przyłącza energetycznego obiecał wykonac doprowadzenie prądu i główną skrzynkę jeszcze w tym miesiącu. Będziemy mieli swój prąd Tfu tfu, żeby nie zapeszyc, i trzymajta ludziska kciuki żeby wszystko poszło gładko.
A poza tym zwózka materiału - tutaj muchas gracias dla kolegi slawkina za całkiem dobre stemple w rozsądnej cenie. W dodatku pomagał razem z bratem ładowac do auta. Powiem tylko że po tych trzech kursach ze stemplami to nasz sędziwy poczciwina (samochód) jakoś bardziej trzeszczy, skrzypi i w ogóle Damy mu teraz odpocząc od wożenia ciężkich rzeczy, w piątek zabierzemy do Ustronia a w przyszłym tygodniu zaopiekuje się nim mechanik, żeby był w stanie używalności podczas przeglądu rejestracyjnego.
A poza tym względny spokój. Dzisiaj spotkanie z kierbudem w sprawie zbrojenia stropu, który w projekcie zajmuje siedem stron i jest bardziej skomplikowany od mandżurskiego dialektu chińskiego języka. Trochę kierownik zaspał bo miał na to tydzień a tak to pewnie dzisiaj będzie trochę to spotkanie "pościemniane". W każdym razie wolałbym wiedziec ile i jakiej stali mam pozamawiac, bo z rysunków nie jest to takie oczywiste.
To na razie tyle z placu boju, który przez miesiąc zdążył nieźle zarosnąc chaszczami. Następne wpisy pewnie już po rozpoczęciu robót. Aha, pamiętam że mam jeszcze zaległe fotki gotowych fundamentów.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia