dziennik Moiry
Wpadam na chwilę aby pochwalić się nowym inwestorkiem.
18 listopada urodził (o miesiąc za wcześnie) Maciej. Małe to i kruche, ale już jesteśmy w domu. W sumie wszystko odbyło się bardzo szczęśliwie, teraz tylko walczymy z nawracającą żółtaczką. To już trzeci raz kiedy wraca. Za dwie godziny poznamy wynik i będziemy wiedzili czy wracamy do domu czy niestety wpraszamy się do szpitala. Jestem dobrej myśli.
Co do budowy - jestem już tak zmęczona i zestresowana ciągłymi w sumie drobnymi problemamy, że powoli gaśnie radość z nowego domu. Coraz częściej pojawia się też taka nieprzyjemna myśl, że może nie warto. Tydzień temu zamontowali kotłownię i uruchomili grzejniki, a wczoraj mąż stwierdził że coś cieknie i to chyba nie grzejnik, a rurka w podłodze
Mam czasami serdecznie dosyć takich niespodzianek.
Muszę kończyć . Pozdrowienia dla walczących o własny dom.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia