dziennik Moiry
Dzisiaj ma przyjechać nasz glazurnik i położyć glazurę w kuchni. Ciekawe dobry z niego fachowiec, dokładny z wyobraźnią, ale na słowo mu wierzyć nie wolno. Zaczął u nas w listopadzie, a miał w sierpniu. Stąd taka obsuwa w terminie - między innymi - bo brak gotówki też się przyczynił.
Wczoraj mąż złożył kupiony w Castoramie regalik do kotłowni - ale obciach. Trzeba by go przywiązać do ściany bo chybotliwość 99%.
Wykute są w końcu otworki pod halogenki przy schodach. I tu konsternacja.
Mąż zakupił takie miedziane na żarówki, które mi się strasznie nie podobały - awantura niezła była.
Ja już rok temu kupiłam takie ładne matowe srebrne z mleczną szybką - jak je kupowałam to pan sprzedawca zapewniał mnie, że one działają bez transformatorka , a oczywiście okazuje się że muszą mieć wsparcie w postaci takiem małej skrzyneczki.
Mąż założył na próbę jeden swój halogenik i jeden mój. Mój zdecydowanie górą
Jego oprócz braku walorów estetycznych daje nieźle po oczach.
Więc postanowione zostają moje, tylko trzeba by gdzieś dołączyć transformatorek. ustalamy że na górze przy wyłączniku i będzie gut.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia