Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    359

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

683 wyświetleń

NIESPODZIEWAJKA

 


W sobotę przyjechali goście, coby uczcić dwie okazje naraz, bo już u nas tak jest, że wiosna obfituje w okazje do czczenia. No to czcimy hurtem - w kwietniu dwie, w maju pięć rodzinnych i jedną ogólnie obowiązującą (czasem te majowe rozbijamy na dwie imprezy). I mamy luz do jesieni, kiedy to zaczyna się drugi maraton imprezowy. Jedynie pierworodna się wyindywidualizowała i czcimy ją zimą, ale za to niedługo po świętach.

 


To taka drobna dygresja była, a teraz wracamy do spraw właściwych na tym forum.

 


Oczywiście zapędziliśmy gości na budowę, żeby nasze fundamenty popodziwiali trochę (spróbowaliby nie podziwiać!). Idziemy sobie i juz z daleka widzimy, że coś się zmieniło! Ale kiedy się zmieniło, skoro w piątek wieczorem byliśmy i uwieczniliśmy? No musi, że w sobotę rano się zmieniło. Całe szczęście, że zdążyliśmy to sfotografować w piątek!

 


Z daleka nie można było nie zauważyć uroczej wiechy sterczącej z szalunku na dziurę pod ogrzewacz cwu lub pompę (wciąż nie wiemy!). Panowie się postarali, bo wiecha była artystyczna. Z bliska zobaczyliśmy, że płyta już jest wylana, rury wod - kan sterczą, a miejsce na doprowadzenie powietrza do kominka wygrzebane i czeka na rurę (czemu jeszcze jej nie ma?).

 


Wpadliśmy w lekką panikę, bo jeszcze nie wszystko mamy wybrane, dogadane, zamówione lub kupione, a tu wygląda na to, że musimy przyspieszyć te działania, bo za budowlańcami nie nadążymy! To do roboty!

 


Mamy też zgryza - wiecha sugeruje chyba, że należy jakoś ją uczcić. Do tej pory słyszałam tylko o wiechach na dachu, więc co robi ta na stanie zero? Ani chybi jakaś sugestia! A my oboje jacyś niewykształceni w tej dziedzinie, nieobyci i nie wiemy co?, komu?, kiedy?, ile? Może poproszę czytających doświadczonych o radę? PROSZĘ, pomóżcie!

 


Mamy trochę czasu, bo chyba jutro nic się nie będzie działo na budowie. Tak twierdził WW, bo do KB nie mogliśmy się dodzwonić. W każdym bądź razie jutro się na budowę nie wybieram z agregatem, bo Andrzej zabiera Felusię i jedzie do WW podpisywać umowę na kolejny etap. Odpoczniemy od siebie - ja od auta, a auto ode mnie.

 


A wyobraźcie sobie, że goście (dokładnie jedna osoba) śmieli się nie zachwycić! DOM JEST ZA MAŁY! I jak tu wytłumaczyć, że te 150 czy 180 m2 to duuuużo więcej, niż mamy teraz i duuuuużo duuuuużo więcej, niż mieliśmy w Opolu? Zabawne, bo ja wciąż nie wiem, ile właściwie m2 ma ten nasz budowany dom! No bo jak to liczyć? Z garażem, czy bez? Ze schodami, przedsionkiem, pomieszczeniem gospodarczym i spiżarką, czy bez? Pod skosami na poddaszu po podłodze, czy z odliczaniem skosów? Na szczęście po "przespaniu sprawy" przez tąż osobę, uzyskaliśmy rozgrzeszenie - "to się chyba tylko tak wydaje, że taki mały." Uffff, ulżyło! A swoją drogą, to nam też się tak wydaje! Czy to normalne, panie doktorze?

 


Żeby było śmieszniej, wciąż nie mamy kredytu. Okazało się, że miły pan z Ekspandera nie wiedział wszystkiego, co wiedzieć powinien i zapomniał o kilku istotnych dokumentach. Czekaliśmy zadowoleni, że załatwianie mamy z głowy, tymczasem bank zaczął się upominać o to i o owo. Kompletujemy kolejne papierki, skanujemy i wysyłamy, a tymczasem nasz bank - widocznie zazdrosny, że nie u nich wzięliśmy kredyt, "zapomniał", że miał nam dostarczyć w zeszłym tygodniu chwalebną opinię na nasz temat. Najpierw kazali zamawiać tąże telefonicznie, a teraz twierdzą, że nie mają śladu naszego zamówienia! Oj, chyba się pogniewamy! Pani z banku udzielającego kredytu pili, a my poganiamy nasz bank.

 


W sobotę wpadł do nas jeszcze pan od wod - kan, żeby zainkasować należność za te sterczące rurki i dogadać się co do dalszych prac. Nawet spokojnie przyjął, że przesunęliśmy trochę ściankę łązienki na górze i kosztem pokoju córki (jeszcze nie wiemy, której) powiększyliśmy ich łazienkę, żeby wrzucić im tam pralkę - a co? W końcu to głównie one zapewniają pralce robotę! No to niech się pan teraz gimnastykuje!

 


Jedną decyzję przy okaji podjęliśmy - jednak podłogówka nie u niego. Może byłoby i taniej, ale troche nas odstraszyło to, że on "robi na oko" nie projektując i nie wyliczając niczego. To my dziękujemy! Pan może i wod - kan umie zrobić, ale podłogówki to niech się uczy u kogoś innego.

 


tak sobie piszę i piszę i wciąż mi do głowy przychodzi, co musimy w najbliższych dniach załatwić, ustalić, wybrać, zadecydować. To ja już może skończę i sobie to wszystko spiszę...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...