Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    359

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

568 wyświetleń

PRAWIE ZAKUPY (PRAWIE ROBI RÓŻNICĘ)

 


Znaleźliśmy miejsce przyszłego zakupu dachówek. O dziwo jest to miejsce, które niedawno opuściliśmy zniesmaczeni wysoką ceną. Wczoraj Andrzej zadzwonił tam i rozmawiał z innym panem, który zdementował plotki rozsiewane przez kolegę, że 1,99 to cena netto. Okazało się, że brutto i to z 22% VAT. Zostawiliśmy mu rysunek dachu, żeby nas podsumował. Obiecał przysłać w poniedziałek. Wyglądal na takiego, który przyśle, chociaż to nie jest takie oczywiste.

 


Może trudno w to uwierzyć, ale nikt nie chce nam zrobić wentylacji z rekuperacją. Nie mamy żadnej poleconej firmy i szukamy tak trochę po omacku. Rozsyłamy pytania do różnych firm. Na razie dwie odpowiedziały, reszta nas olała! Chyba cierpią na nadmiar kasy i klientów. Chciaż nawet w takiej sytuacji elementarna grzeczność nakazywałaby odpowiedzieć "mamy w nosie klientów, właśnie pojechaliśmy na wakacje, bo już nie wiemy, co z kasą robić" albo coś innego w ten deseń.

 


Z tych dwóch, jedna napisała, że są zajęci i odpowiedzą za tydzień (to było z miesiąc temu), z drugiej nawet ktoś dzwonił i umówił się na wizytę na budowie ... dwa tygodnie temu. Nie muszę dodawać, że się nie odezwał więcej nawet po ponownym pytaniu wysłanym e-mailem.

 


A może ktoś z czytających potrafi polecić jakąś sensowną firmę z okolic Krakowa?

 


Po drodze zatrzymaliśmy się, żeby dziewczyny mogłu pogłaskać słonia. Potem biegały depcząc ekspozycję przeznaczoną do deptania. Chyba wybraliśmy kostkę na chodnik do domu i płytki do ogrodu.

 


Resztę dnia spędziliśmy zwiedzając Castoramę (wybraliśmy mozaikę na podłogę), różne salony z łazienkami i IKEĘ. Zarysował sie poważny problem: w żadnym z tych sklepów nie znalazłam niczego na ściany w łazienkach, co by mnie rzuciło na kolana. A w końcu, jeżeli jakieś płytki kupimy i położymy na tych ścianach, to potem będziemy na nie patrzyć przez bliżej niesprecyzowaną, ale zapewne większą ilość lat. Jasne jest więc, że chciałabym patrzyć na nie bez obrzydzenia, przymusu czy też znudzenia przynajmniej przez pierwsze lata. Chociaż nie, widziałam coś, co baaardzo mi się spodobało, ale, niestety, nie zobaczyłam kawałka ściany tym wyłożonego, tylko mały kwadracik, jako próbkę. Owszem, próbka mnie zachwyciła, ale nie jestem pewna, czy na większej powierzchni wyglądałoby to równie zachwycająco. A poza tym, nie czarujmy się, choćbym z zachwytu padła jak rażona piorunem, to i tak tego na ścianach miała nie będę z bardzo prozaicznej przyczyny - cena tegoż kwadracika przewyższała ceny metra kwadratowego "normalnych" płytek (czyli takich dla plebsu). I to kilkakrotnie przewyższała.

 


Może po prostu nie te sklepy odwiedziliśmy? Pamiętam, że kiedyś zupełnie bezinteresownie zwiedzałam sklep firmowy "Opoczna" i wiele wzorów mi się tam podobało. Ładne też miał Paradyż.

 


Wszystkie płytki podłogowe wyglądały na bardzo śliskie. Zresztą, co ja na to poradzę, że nie lubię płytek na podłogach?

 


Za to znaleźliśmy zestaw niewymowny do ubikacji - taki, jak chciałam, czyli wiszący i to w przyzwoitej cenie. Bardzo przyzwoitej. Sprzedawca twierdził, że to dlatego, że w zestawie nie możemy niczego wymienić - musimy brać taki, jaki jest z całym dobrodziejstwem inwentarza. Rozglądnęłam się. Owszem, były tam muszelki o bardziej finezyjnych kształtach (na drugi rzut oka), o piękniejszych przyciskach, ale doszłam do wniosku, że nie zamierzam spędzać zbyt dużo czasu na kontemplowaniu wyglądu tegoż przedmiotu i właściwie jest mi obojętne, czy ma bardziej, czy mniej nowoczesny wygląd. Zresztą różnice były subtelne.

 


Ponieważ spodobały mi się umywalki za 600 zł i za 88 zł, wybór będzie łatwy.

 


Wciąż szukam zlewozmywaka i nie mogę znaleźć. Gdybym dzisiaj zauważyła jakiś szczególnie piękny, natychmiast byśmy go kupili!

 


Przez IKEĘ przebiegłam jak burza (normalnie potrafię spędzić tam dużo czasu) wskazując tylko: to, to i to chcę mieć, a mój małż dzielnie odpowiadał za każdym razem, że "to się da zrobić". Chyba tylko krzesła tam kupimy! No, w końcu przez ostatnie lata na wszelkie okazje życzył sobie dostawać w prezencie kolejne dziwne przedmioty (w większości metalowe i warczące głośno po podłączeniu do prądu), których ma teraz zamiar użyć do zrobienia tych wszystkich pięknych mebli. Nie mam powodu, żeby w to wątpić, bo nasze łoże małżeńskie wykonał samodzielnie w większości wykorzystując do tego celu sosnowe półki na książki przywiezione z Opola.

 


Chałupa jeszcze dachu nie ma, ale ja już myślę o wyposażaniu i urządzaniu wnętrz! No ale ileż można dumać o silikatach, styropianach, pompach ciepła, dachówkach i oczyszczalniach ścieków?

 


A tymczasem biorę się za haftowanie kolejnego krakowskiego gorsecika - tym razem dla najmłodszej córci.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...