Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    359

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

668 wyświetleń

GORĄCYCH DNI CIĄG DALSZY

 


W kalendarzu przy czwartku 6 lipca miałam juz od dawna wpisaną jedną sprawę niezwiązaną z budową do załatwienia w Niepołomicach o godzinie 14.40. Trochę później okazało się, że muszę być wcześniej w Nowej Hucie, co niestety oznaczało konieczność pojechania tam samochodem, żeby zdążyć na 14.40 z powrotem. Westchnęłam ciężko, ale ten wyczyn nie przekraczał moich możliwości, choć też i nie napawał mnie radością. W gorącym (dosłownie i w przenośni) tygodniu okazało się, że przed wyjazdem do Huty czeka mnie jeszcze wycieczka do Wieliczki po rynny.

 


Jak już pisałam, niestety w hurtowni, która zaoferowała nam rynny w najlepszej cenie, nie mieli ich w tym tygodniu. Okazało się, że w centrali w Warszawie siadł system komputerowy i w ogóle mieli problemy z zaopatrywaniem hurtowni. Drugą pod względem atrakcyjności ofertę przedstawiła firma właśnie z Wieliczki. Z tego wszystkiego już się całkiem pogubiłam i nie wiem nawet, której firmy rynny kupiliśmy w końcu. Chyba to Plannja miała problemy z komputerami, więc my mamy Lindab.

 


Poukładałam sobie wszystko: wyjazd z domu tak, żeby zdążyć na 8.00 po rynny, potem na 11.00 do Huty i powinnam spokojnie wrócić do Niepołomic przed 14.00.

 


W środę usłyszałam radosną wiadomość, że najpierw muszę jeszcze być o 8.00 w hurtowni w Niepołomicach, która dysponuje ostatnimi 15 arkuszami blachy (jakaś posucha zapanowała - nigdzie blach nie można było kupić!).

 


Od rana pełna mobilizacja. O 8.00. stawiłam się po blachy. Zapłaciłam, poczekałam, aż panowie załadują mi trzy pokaźne rulony do samochodu i zawiozłam na budowę. Dekarz oczekiwał mnie jak kania dżdżu. Natychmiast zabrał się do wycinania czegoś z tych arkuszy. Tymczasem ja wpadłam do domu po starsze dzieci, które były (o dziwo) gotowe już do wyjazdu. Na szczęście dzień wcześniej otwarto wreszcie wyremontowany mostek na trasie do Wieliczki, więc szybko dojechałam. Baaardzo ucieszył mnie fakt, że do hurtowni skręcało się na światłach, bo nie bałam się potem wyjeżdżać z powrotem w lewo. W tej hurtowni niezbyt mi się spodobało. Wprawdzie pan, który na podstawie rysunku dachu i konsultacji telefonicznych z dekarzem przygotował mi ofertę, był bardzo miły, ale potem poradził mi, żebym poszła do szefowej zapytać o rabaty i transport. I tu przestało być miło. Okazało się, że ofertę dla nas to ona dzień wcześniej przygotowała i na jej podstawie podała Andrzejowi telefonicznie cenę. Jednak małe co nieco trzeba było dołożyć. Tymczasem szefowa, ku widocznemu zdumieniu pracownika, oświadczyła, że dla tak małych zamówień rabatów nie daje. Właściwie to byłam gotowa płacić tak, jak się dzień wcześniej umówiła z Andrzejem, bo nie wiedziałam, czy ta cena zawiera rabat, czy też nie. Jednak zdumienie miłego pracownika spowodowało, że poczułam się zrobiona w balona. Innego wyjścia nie miałam, bo dekarz czekał na haki i śruby (rynien nie musiał mieć tego dnia). W dodatku transport niby mógłby być, ale przecież mogę to sobie sama zabrać. Zniesmaczona zapłaciłam i podjechałam pod magazyn. (Swoją droga byłam tego dnia łakomym kąskiem dla ewentualnych kieszonkowców. Nigdy wcześniej nie nosiłam przy sobie takich pieniędzy, jak teraz. A sądziłam, że w dzisiejszych czasach takie kwoty wysyła się przelewem! Tymczasem wiele firm życzy sobie jednak żywej gotówki.)

 


Najpierw pracownicy załadowali mi te wszystkie dzindziboły, szczodrym gestem dorzucając do wyliczonej ilości śrubek jeszcze garść. Potem załadowali na dach rynny, bardzo starannie je przywiązując do bagażnika dachowego (wzbogaciliśmy się o bardzo porządne taśmy). Nie wiem czemu wszystkich (od dekarza poczynając) bardzo bawiła perspektywa przewożenia rynien na dachu. Fakt, że od przodu Felusia wyglądała jak czołg, a od tyłu jak katiusza... Przy okazji wysłuchałam opowieści o facecie, który, jadąc na urlop z pokaźnych rozmiarów psem, zabierał ze sobą ogromną budę i ... kojec dla swojego pupilka. Wszystko to załadował na dach Opla, upewniając się wcześniej u producenta, że dach wytrzyma. W sumie Felusia z rynnami na dachu przy tym zestawie to mały pikuś. Zresztą kiedyś wygladała ciekawiej, gdy Andrzej przewoził na niej płytę meblową w całości - przypominała lotniskowiec.

 


Dotoczyłam się z tym na budowę, dekarz łapczywie rzucił się na haki i śruby, ale reszty nie chciał, więc musiałam zawieźć to do domu i schować w garażu. Jeszcze przed domem zrobiłam to zdjęcie:

 


http://img156.imageshack.us/img156/493/b560706czogob4.jpg

 


Reszta dnia minęła zgodnie z planem, a wieczorem dom wyglądał tak:

 


http://img152.imageshack.us/img152/9070/b4pierwszedachwki60706wv9.jpg

 


Przez następny tydzień wysłuchiwałam telefonicznych relacji o postępach budowy i o spotkaniu z przedstawicielem firmy, która wykona wentylację z rekuperacją. Rozmawiałam z nim wcześniej telefonicznie i umówił się na spotkanie w czwartek. Oferta, którą nam przedstawił wydaję się całkiem korzystna - przy zamówieniu wentylacji, rekuperatora i GWC dostaniemy w prezencie rozprowadzenie ciepłego powietrza z kominka. W dodatku w cenie normalnego rurowego GWC będziemy mieli jakiś nowszy - płytowy. Chyba pójdziemy na to.

 


A po powrocie zobaczyłam to:

 


http://img157.imageshack.us/img157/5175/b1170706poddachemmi5.jpg


http://img157.imageshack.us/img157/8195/b3170706poddachemhp6.jpg

 


Dekarz jeszcze z własnej inicjatywy zrobił jakieś takie coś nad rynną w miejscu, w którym będzie do niej wpływało więcej wody. Rynny z jaskółek wypuszczają wodę bezpośrednio na połać i właśnie pod nimi są te "ochraniacze".

 


W tym tygodniu budowa stoi, bo murarze będą dopiero w najbliższy poniedziałek. Trzy dni zajmą im ścianki działowe, a na koniec tygodnia umówiłam już montaż okien i drzwi (jeżeli Gerda je zdąży dostarczyć, bo na razie jeszcze nie dotarły ). To nie znaczy, że możemy nic nie robić - trwa intensywne planowanie dalszych kroków i umawianie fachowców. i wciąż wybieranie, decydowanie... Ech, kiedy się to skończy?

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...