Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
SĄ OKNA!!!
Ale zanim napiszę o tym radosnym fakcie, baaardzo proszę wyżej wpisaną "oczyszczalnię" o usunięcie tego wpisu z MOJEGO dziennika budowy. Nie jest to niestety uważny czytelnik tegoż dziennika, bo nie doczytał, że oczyszczalni z drenażem nie chcę i nie mogę mieć.
No a teraz wracam do tematu. Od rana pełna gotowość bojowa. Po odprowadzeniu najstarszej latorośli na miejsce zbiórki uczestników wycieczki rowerowej (czy wiecie, że w Niepołomkach są DARMOWE zajęcia dla dzieci podczas wakacji? ), wróciłam do domu kurcgalopkiem. Wsiadłam w auto i pojechałam po owocki na targ. Baardzo nie chciałam, żeby telefon "zapraszamy na budowę" zastał mnie z wózkiem pełnym dóbr wszelakich na targu, bo pchanie tak obciążonego pojazdu po piaszczystej drodze do najzabawniejszych zajęć nie należy. Dlatego też wybrałam się tam autkiem.
Przy okazji wpadłam do naszego sklepiku z oknami, coby zapytać, gdzie sa nasze okna i czemu nie na budowie. Właśnie wtedy przyjechał właściciel z naszymi oknami! Dałam mu klucz do budowy i spokojnie dokończyłam zakupy.
Oczywiście potem pojechałam na budowę, żeby "zainstalować" na niej naszych kolejnych wykonawców. Pokazałam, skąd się bierze prąd, skąd paliwo do niego. Panów nieco rozbawił pomysł wnoszenia po drabinie na górę okien i pojechali po rusztowanie.
Zobaczylismy się ponownie późnym popołudniem. Kilka okiem błyszczało dumnie szybami, w kilku otworach były już ościeżnice.
Po raz kolejny okazałam sie główną brakarką tej budowy, bo od razu zauważyłam, że w czterech wąskich oknach są źle osadzone szprosy. Na szczęście obecny tam właściciel firmy od razu przyznał "mea culpa" (no może niedokładnie tymi słowy) i stwierdził, że to żaden problem - szyby zostaną wymienione.
jutro pójdziemy podziwiać już wszystkie okna i porobimy zdjęcia. Dzisiaj zrobiłam tylko jedno, a potem baterie w aparacie padły .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia