Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
BURZĄ NAM DOM!
Wczoraj znowu budowa wyglądała tak, jak powinna - czyli jak mrowisko. Rano zaczęło się od 8.05. Na budowie stawili się:
1. Ja z Małgosią
2. Pan koparkowy z koparką
3. Pan wywrotkowy z wywrotką piasku
4. Pan hydraulik z ekipą
5. Ekipa Globaltechu z kanałami wentylacyjnyymi
6. Druga ekipa Globaltechu z gwc na wielkiej przyczepie.
No i zaczęło się!
Po ustaleniu ze wszystkimi, co, gdzie i kiedy, po odebraniu piasku i żwiru oraz dostarczeniu zapasu paliwa do agregatu, co zajęło mi jakieś dwie godziny, byłam wolna. Dzięki temu mogłam bardziej niż wczoraj dopieścić rodzinę kulinarnie, co nie wywołało zachwytu mojej średniej córki - wielbicielki makaronu z serem.
A potem była cisza. Telefon milczał!
Milczał do popołudnia, kiedy to zadzwonił jeden taki z Globaltechu i zaproponował mi, żebym przyjechała zrobić sobie zdjęcia gwc przed jego zasypaniem. Oczywiście pojechałam z aparatem na budowę! Po południu może wkleję te zdjęcia. Uwieczniałam ten nasz gwc ze wszystkich stron, a panowie cierpliwie czekali. W końcu jeden zapytał, czy jeszcze będę robiła zdjęcia, bo jak nie, to oni zakopują. Ponieważ fotoreportaż uznałam za zakończony, pozwoliłam zakopywać. Chciałam jeszcze zrobić kilka zdjęć wewnątrz domu, żeby uwiecznić te wszystkie kable, rury i kanały, ale najwyraźniej przeszkadzałyśmy tam panom z wszystkich ekip, którzy jakoś sobie nie wchodzili w drogę, ale ja i trzy dziewczyny, to już było najwyraźniej zbyt dużo. Zdążyłam tyllko zauważyć, że nasze piękne, równe ściany i stropy są bezlitośnie dziurawione, a dom oplata coraz gęstsza sieć kabli, peszli, rurek i kanałów. Burzą nam dom!!!
Popołudnie i wieczór spędziliśmy na poszukiwaniu najładniejszego z najtańszych kompletnych zestawów podtynkowych. Kupiliśmy w Praktikerze za 368 zł trzy takie i załadowaliśmy je do Felusi (częściowo na dach). Zaraz jadę na budowę zawieźć je hydraulikom.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia