Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
DZIECI, UCZCIE SIĘ FIZYKI - NAPRAWDĘ WARTO!
Kiedyś to musiało nastąpić... Dotychczas wszystkie ekipy pracujące na naszej budowie mogłam polecić każdemu z czystym sumieniem. Aż wreszcie pojawiła się ekipa niegodna polecenia nikomu oprócz jakiegoś zajadłego wroga. Z braku takowego, nie polecam jej nikomu.
Dzisiaj powinniśmy mieć już gotowe tynki i izolację przeciwwilgociową podłogi na gruncie. Mamy otynkowane 4 ściany i nic więcej...
W dodatku właściciel firmy nie poczuwał się do obowiązku zawiadomienia nas o trudnościach i przesunięciu terminu zakończenia prac. Ba, jeszcze nawet po telefonie Andrzeja, gdy zaniepokoił nas brak postępu prac, uspokajał, że do piątku na pewno skończy. Nie skończył
Przyczyną opóźnień była awaria tej ich maszyny do rzucania tynkiem. Przez telefon facet usiłował wmówić Andrzejowi, że to przez zbyt niskie napięcie, jakie dawał nasz agregat, coś im się tam przepaliło. Mnie by pewnie wmówił, bo moja ulotna wiedza wyniesiona z lekcji fizyki w podstawówce (z lekcji fizyki w LO nie wyniosłam nic) nie wystarczyłaby, żeby z nim dyskutować. Na szczęście Andrzej fizyki uczył się pilnie, więc zaraz zgasił faceta, tłumacząc mu, że zbyt słaby prąd nie może przepalić czegoś, co jest przystosowane do silniejszego (pewnie użył bardziej fachowych terminów). W dodatku ich maszyna popsuła się pracując już na normalnym prądzie z sieci ciągniętym od sąsiadów i wywaliła im korki.
Maszyna miała prawo się popsuć, tynkarze nie mogli nic zrobić, ale ten telefon powinien był wykonać właściciel firmy, a nie my.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia