Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
NIE ŁUDŹ SIĘ INWESTORZE
Co sobie taki inwestor pod koniec (?) budowy myśli? Wydaje mu się pewnie, że już co nieco wie i jakoś tę budowę do końca doholuje. Co bezczelniejszy nawet może sobie wyobrażać, że przewidział już wszystko i nic go nie zaskoczy... Naiwniak! Trzeba mu szybciutko pokazać jego miejsce! Nie łudź się, sieroto, to tylko twoje pobożne życzenia! Los zaraz sprowadzi cię na ziemię. Rolę fatum najczęściej spełnia jakiś drobiazg nie do zdobycia, jakiś termin nie do przeskoczenia, drobny haczyk w przepisach, ropucha za biurkiem, czyli biurwa... Możliwości jest dużo.
No, taka naiwna to ja już nie jestem i nie przeceniałam naszych możliwości, zdolności i wiedzy budowlanej. Dlaczego więc los postanowił i tak nas ustawić w szeregu?
Nie, nie stało się nic strasznego. Dom stoi jak stał, praca wre. Trochę nerwowo oglądamy prognozy pogody, bo musimy zdążyć z ociepleniem budynku i wykopkami, póki jest ładnie. skąd więc ta filozoficzna refleksja? Ano stąd, że czasem jakiś badziew może narobić kłopotów a nawet zniweczyć misterne plany.
Zamawiając "wszystko do ocieplenia domu" mieliśmy na myśli "wszystko do ocieplenia domu". Jakoś nie mamy już tak dużo czasu, jak przed rozpoczęciem budowy, żeby wnikać w każdy szczegół kolejnych etapów prac. Tym bardziej, że i te etapy zrobiły się jakby trochę mniejsze, mniej widoczne, aczkolwiek wcale nie mniej kosztowne. To już nie "budowanie ścian nośnych", ale dziabranie się z jakimiś kabelkami i rurkami, wpychanie wełny mineralnej miedzy krokwie itp. Temat "ocieplenie" potraktowaliśmy wybiórczo: poważnie wniknęliśmy w zawiłe tajniki różnych rodzajów styropianów, Andrzej (ja się poddałam) za pomocą jakichś wzorów i kalkulatora oraz cenników przeliczał przez kilka wieczorów, który styropian da zadowalający nasze niemałe wymagania efekt przy możliwie najniższych (to zrozumiałe) kosztach. W końcu dokonał wyboru styropianu i składu, w którym się w niego zaopatrzymy. Na tyle wniknęliśmy w temat, żeby wiedzieć, mniej więcej, co jeszcze powinno się składać na cały system ocieplenia. Pojechaliśmy do składu i zamówiliśmy odpowiednią ilość styropianu, kołków, siatki klejów. Wyraźnie zaznaczyliśmy, że chcemy kupić wszystko, co będzie potrzebne. Fachowiec wymieniał kolejne elementy, my je aprobowaliśmy, przeliczał ilości, podawał ceny. Potem spokojnie trwaliśmy w przekonaniu, że na budowie znajdzie się wszystko (najpóźniej w piątek, czyli dzisiaj). Od poniedziałku nasz domek miał zacząć się ubierać początkowo w gustowny szary waciaczek, a potem w żółty tynk. Ekipa w blokach startowych, kierbud upewnia się, czy wszystko będzie, wymienia niezbędne elementy, z dumą potwierdzam "tak, zamówiliśmy", aż dochodzimy do listwy startowej. Nie pamiętam, żeby była mowa o czymś takim, ale nie ma sprawy, sprawdzimy i w razie czego zamówimy.
Sprawdzamy - nie zamawialiśmy. Telefon do składu. Zdziwko. Nie mają takich szerokich - najwyżej 12 cm, a my potrzebujemy 16. Trudno, szukamy gdzie indziej. No bo w końcu, czy taka listwa może być jakimś problemem? W końcu nie takie grube ocieplenia ludzie kładą. Co tam jakieś głupie 16 cm, skoro planowaliśmy kiedyś 20?
Kolejne telefony. Nie ma! Nigdzie nie ma!!! Ba, niektórzy wręcz pukają się w czoło (słychać!), że czegoś takiego po prostu nie ma. Nigdzie. Nie istnieje.
Proponują inny sposób: "bez listwy się robi, podwija się siatkę." W drodze do szkoły obserwuję ten newralgiczny punkt mijanych budynków. O, ten na pewno ma bez listwy, widać podwiniętą siatkę, bo tynk się odłupuje. Wygląda to byle jako. Odpada.
Na szczęście jednak niektórzy słyszeli, że takie listwy startowe bywają. Mniej więcej tak, jak smoki albo bazyliszek. Nikt nie widział, ale niektórzy słyszeli, że są.
Znalazły się, ale mogą być dopiero na wtorek - środę. Jeżeli ktoś tak mówi, to znaczy, że będą najwcześniej na środę. Szukamy dalej. Moje plany odkopania domu z bałaganu idą wniwecz. Dzwonię. Mija pół dnia i pewnie niezły kawałek karty heya. I nic. Żadnych rezultatów. W dodatku pani z jedynego sklepu, w którym to cudo może być, nie wierzy nam na słowo i każe sobie wpłacić zaliczkę, zanim zamówi listwę. Sklep jest w Wieliczce. W końcu nie zdążam tam pojechać przed zamknięceim sklepu. Nie wiedziałm, że jutro będzie nieczynny, więc się nawet nie wybierałam. Zamówimy dopiero w poniedziałek. Ciekawe, kiedy dotrą! Ale się kierbud ucieszy!!!
A w dodatku obiecany styropian dzisiaj nie dotarł!!! Jeszcze wczoraj zarzekali się, że będzie na 100% Oj, coś czuję, że jutro ich przykrość spotka!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia