Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
WISIENKI DZIAŁAJĄ
To działa! (Tylko czy wisienki, czy winko, a może razem?) Andrzej twierdzi, że prawie nic nie czuje. Ja trochę gorzej, w nocy mnie wszystko bolało, ale rano byłam w stanie podnieść się z łóżka i ... iść na budowę dalej kopać. Udało mi się nawet przekonać Andrzeja, który miał zamiar kopać do skutku, żeby przerwać wczesnym popołudniem. Udało nam się pokonać 4 z pięciu odcinków do rozkopania(przewaga Andrzeja 3:1, bo pojechał wcześniej, a ja się doturlałam z dziećmi, kiedy wstały, no i kopał wydajniej).
Jutro układanie kolektorów. A dzisiaj znowu wisienki.
Zapomniałam wczoraj się pochwalić, jak się wzbogaciliśmy. Otóż odwiedzili nas znajomi - nieznajomi z Muratora, którzy szukają działki w pobliżu. Od nich dowiedzieliśmy się, że sąsiad jeszcze nie sprzedał swojej działki, chociaz juz kiedyś oglądał ją z potencjalnym kupcem. Spotkanie odbyło się na niskim szczeblu, bo zastali nas w rowach (szkoda, ze w tych przez "r", a nie przez "R"). Okazało się, że sąsiad wycenia swoją działkę na 13 tys za ar . Dwa lata temu płaciliśmy po 5 tys za ar . I nagle jesteśmy bogatsi! Nawet o tym nie wiedzieliśmy! Szkoda tylko, że nic z tego nie mamy, chociaż to głównie nasze działania podniosły wartość działek (droga, woda, prąd) .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia