Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
JEEEEEEEEESSSSSSSSST!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na razie musileliśmy przyjąć to na wiarę, bo w domku nie ma jeszcze ani jednego kontaktu. Skoro jednak panowie założyli licznik, a potem ostrzegli, żeby nie dotykać żadnych kabelków sterczących ze ścian, to chyba można im uwierzyć!
Oczywiście nie odbyło się tak całkiem normalnie. Wczoraj podjechałam do domku o umówionej godzinie (15.45. - co zostało ustalone telefonicznie po moim wczorajszym wpisie do dziennika). Panowie podjechali po akademickim kwadransie i... zapytali o zameczek do szafki! Uuups! Zameczka nie miałam! Ba, nic nie wiedziałam o konieczności posiadania takowego.
Panowie spokojnie wytłumaczyli, gdzie taki zameczek mogę nabyć. Słuchając tych wyjaśnień, odniosłam wrażenie, że oni oczekują po mnie natychmiastowego wyruszenia po ową wkładkę do zamka. Rozglądnęłam się wokół siebie, zapadający zmrok, gęstniejąca mgła... nieznana droga... Otrzepało mnie, ale postanowiłam być dzielna i jechać, jeżeli to konieczne. Poczułam przypływ odwagi. Postanowiłam, że jestem w stanie tego dokonać, będę baaardzo dzielna i załatwię zameczek, którego, nie wiedzieć dlaczego, nie mamy.
Tymczasem panowie nadal tłumaczyli mi, jak dojechać. Im bardziej tłumaczyli, tym mniej rozumiałam. W końcu byłam tak skołowana, że zaczęłam wątpić, czy Kłaj to Kłaj i coraz trudniej było mi wierzyć w swoją dzielność i odwagę.
Na szczęście panowie nie mieli ochoty czekać na mnie i umówiliśmy się na dzień następny, czyli na dzisiaj. Godzina rendez vous pozostała niezmieniona (15.45.) Przyjęłam to z ulgą, ale też i odrobiną zawodu.
Dzisiaj wyruszyłam do Kłaja. Na szczęście moje obawy rozwiały się jak mgła. Tylko dwa razy zapytałam o drogę i już byłam u celu! Wkładeczka kosztowała 40 zł i nie miała kluczy. Z tego wynika, że jest jakiś uniwersalny klucz, który mają pracownicy ENIONu. A skoro jest jeden taki, to znaczy, że, kto bardzo chce, ten go ma. Tylko po co? A skoro "tylko po co?", to po co ta cała tajemnica?
Zachęcona piękną pogodą i rozzuchwalona powodzeniem, zamiast do domu, pojechałam jeszcze do sklepu z roefixami. Przypomnę tylko, że zostawilismy tam pokaźną kwotę, kupując styropian na podłogi, cały system docieplenia ścian, i upiększenia elewacji. Trzeba przyznać, że ceny mieli korzystne, więc łaski nie robiliśmy, ale już niepierwszy raz zdarzyło im się niedotrzymac terminu dostawy. BYwały opóźnienia "z przyczyn obiektywnych", raz "zapomnieli" (sic!, tak właśnie pan się tłumaczył!) dowieźć obiecany i zapłacony tynk, teraz przyjęli kasę za farbę, obiecali ją dostarczyć i... cisza. Weszłam z uśmiechem, jak zwykle, pan sie uśmiechnął do mnie,jak zwykle, a potem już nikt się nie uśmiechał. Wiaderka z farbą zapakowano mi bo bagażnika nawet nie żądając, żebym podjechała bliżej magazynu (po 20 l). W przypływie mściwości zażądałam natychmiast faktury. Nie wiedzieć czemu, to zawsze sprawiało panu kłopot i faktury dostawaliśmy po dłuższym czasie (specjalnie po nie podjeżdżając). Z tego wszystkiego zapomniałam upomnieć się o pieniądze za zwrócone jakiś tydzień temu nadmiary. Trzeba będzie jeszcze raz podjechać. Pan przez telefon tłumaczył się Andrzejowi, że o tym zapomniał. Pewnie z wrażenia!
Żal mi było po poludniu znowu jechać samochodem po dzieci i na budowę, bo pogoda zachęcała do spacerów. Wyszłam wcześniej i zbliżając się do domu, odebrałam telefon, że panowie energetycy mają jakąś awarię do naprawienia i będą godzinkę później. Zaprowadziłam towarzystwo do domu, podeszłyśmy zaszczepić kocicę, przeprosiłam się z autkiem i podjechałam do domku. Tam wreszcie spotkaliśmy się wszyscy, bo Andrzej akurat wócił z pracy. Panowie włożyli do skrzynki licznik, gwiazdy mrugały nad nami, Małgo zabawiała wszystkich z wrodzonym wdziękiem, podpisaliśmy kolejne papierki i... MAMY PRĄD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A od wczoraj mamy już zamontowany tymczasowo kominek - znaczy sam wkład. Tarnava Comfort 14 kW. Jak by to powiedzieć? No, jest... , stoi sobie. Trzeba go teraz polubić...
P.S. Zapomniałam kiedyś napisać, ze Pan Od Linoleum zachwycał się jakością naszej wylewki. Do tego stopnia się zachwycał, ze poprosił o namiary na wylewkarza, bo chciałby nawiązać z nim współpracę. Namiary przekazaliśmy.
niby taka zwykła rzecz - wylewka, trochę cementu, piasku, jakieś dodatki, a też można się zachwycać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia