Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
NORMA...
Po zaskakującym początku roku, wszystko wróciło do normy. Druga firma układająca linoleum miała zacząć pracę w poniedziałek. Nie zaczęła. Nie zadzwonili. Andrzej zadzwonił. Szef firmy jest w szpitalu (wiedzieliśmy o tym). Miał wyjść w piątek i zapowiadał, że w poniedziałek zacznie pracę. Zatrzymali go, ale jego wspólnik i tak by zaczął, ale nie dowieźli mu masy. Do uprzedzenia nas się nie poczuwał (kto by się tam przejmował?). Podobno zaczną jutro.
Zadzwoniłam do fliziarzy, że mogą jeszcze przez dwa dni pracować. Wczoraj byli już zajęci, ale dzisiaj mieli przyjść. Nie sprawdzałam, czy są. Do tej pory byli w porządku i to oni wołali, że chcą kończyć bez przerw na układnie linoleum.
Wczoraj zawiozłam do domku stertę kartonów i porozkładalam je na posprzątanej podłodze, żeby jej fliziarze nie zabłocili.
Może wreszcie znajdziemy dzisiaj chwilkę, zeby usiaść i rozrysowac w skali mój pomysł na podejście i podjazd. Pójdę z tym do tutejszych "układaczy" i zapytam z czego, kiedy i za ile.
Jestem jeszcze Wam winna relację z drugiego dnia podłączania ogrzewania, zwłaszcza, że to była sobota i siedzieliśmy na budowie prawie cały dzień. No i pierwsze wrażenia z pracy pc! To może wieczorem mi się uda...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia