Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    355

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

521 wyświetleń

KURZOGEOLOGIA

W miejscach, do których na razie nie udaje mi się dotzreć z miotłą czy ścierką powstaje zapisamna w kurzu historia naszego urządzania się.

Kolejno układają się warstwy kurzu zawierającego różne składniki. Pył drewniany (brzoza) - to pierwsze dni po wprowadzce, kiedy cyklinowano "bezpyłowo" parkiet. Zwykły kurz domowy - układanie wszystkiego. Pył gipsowy - poprawki. Pył drewniany (sosna) - wyrób mebli. Pył z farb akrylowych (szlifowanie ścian). I tak dalej, warstwa za warstwą...

Aż jestem ciekawa, czy rozpoznam kolejen epoki kurzogeologiczne, gdy wreszcie dotrę do podłogi za kartonami z książkami, które wciąż leżą pod schodami (część wtargałam na górę i rozpakowałam, ale jakoś mało ubyło).

We wtorek odwiedzili nas elektrycy. W ramach "gwarancji" przyjechali, by rozwikłać zagadki gniezdek, do których nie dociera prąd i kabli, które nie wiadomo po co sterczą ze ścian. Przy okazji odkryliśmy jeszcze jedno gniazdko, co załatwiło sprawę braku prądu w innym, ujawnionym już dawno.

Winy za brak prądu w kolejnych dwóch nie udało się zrzucić na jakieś inne zamaskowane w scianie przez naszych kochanych tynkarzy, na których ponarzekaliśmy zwyczajowo. Okazało się, że coś się odłączyło w tablicy, czy też pod nią. Podniosło nas to na duchu, bo nie prosiliśmy panów o przyjazd całkiem bezpodstawnie. Wieczorkiem prąd radośnie docierał wszędzie, gdzie powinien, nie docierał tam, gdzie nie powinien, wszystkie kable zostały zdemaskowane, kawka wypita, tynkarze oplotkowani i w pełnej zgodzie rozstaliśmy się z panami elektrykami. Przy tej okazji umyłam dokładnie liczne puszki z różnymi dobrami zgromadzone tymczasowo na zamrażarce, które trzeba było zdjąć, by umożliwić prace. Puszki wórciły na tymczasowe miejsce. Dzisiaj wyglądały dokładnie tak samo, jak przed tym myciem.

Mam tylko cichą nadzieję, że, gdy kiedyś zakończą się prace przy urządzaniu domu, kurz będzie się gromadził nieco wolniej. Na razie każde miejsce, które nie było odkurzane godzinę temu wygląda jak fragment bardzo rzadko odwiedzanego strychu (opis w każdym staromodnym horrorze lub tradycyjnym kryminale z nieboszczykiem na strychu). O zamiataniu nie wspomnę, bo dzisiaj robiłam to około 5 razy, a efektów w tej chwili wolę nie oglądać.

W czwartek kolejny raz zjawiła sie nasza ekipa dopieszczająco - meblująca. Babcia dopieszczała wnuczki ku obopólnej radości, a mój brachol z Andrzejem tworzyli naszą szafospiżarkę. Twór ten okazał się, oczywiście, znacznie bardziej czasochłonny niż się spodziewali, więc zaistniał tylko w zarysie. Jednak już przed wyjazdem ekipy można było trochę rzeczy upchnąć na półkach, a teraz Andrzej, działając z rozpędu, przykręca kolejne półki. Jeszcze tylko przytwierdzenie kartongipsów do stelaża, co zapewne wykonamy niebawem, i szafospiżarka pokaże swe oblicze. Wtedy będzie można stwierdzić, czy jest bardziej szafą, czy też spiżarką. Może nawet nastąpi to jutro, gdyż usłyszałam gdzieś, że niedziela palmowa jest dniem roboczym i wolno "nawet" myć okna nie siejąc zgorszenia wśród sąsiadów. (A'propos okien, to muszę je wreszcie umyć!)

Ostatni szlif zostanie szafie lub spiżarce nadany, gdy zamkną ją przesuwne drzwi. A wtedy juz "tylko" malowanie, karnisze, półki na książki w salonie, ..., ..., ... i można będzie urządzić obiecaną parapetówkę!

Póki co, przyjmujemy nieoficjalnie - na budowie.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...