Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
BLAT I DIETETYCZNE RACUCHY
Po kilku dniach mozolnej dłubaniny nadszedł wreszcie czas na większe przedsięwzięcia.
W czwartek przyjechała babcia. Najmłodsze dziecię natychmiast zorganizowało jej czas, a ja zniknęłam w pomieszczeniu gospodarczym, które znów zaczęło wyglądać jak zaniedbana składnica surowców wtórnych. Posegregowałam wszystkie do odpowiednich worków i wystawiłam przed dom. Dzień później panowie z MPO zabrali WSZYSTKO, co nadaje się do recyklingu, łącznie z koszmarnymi kłębami grubej folii, zza których nie było widać naszego domu. Od razu zrobiło się mniej budowlanie.
Pomieszczenie gospodarcze nagle zrobiło się takie przestronne! Po południu zażyczyłam sobie zainstalowania tam światła (kinkiet już czekał kupiony jakiś czas temu). Musimy kiedyś wreszcie zająć się odtworzeniem tam wylewki i izolacji.
Obiecywaliśmy sobie, że przyjazd babci wykorzystamy na wieczorne wyjście do teatru lub kina, ale oczywiście znów zaskrzeczała rzeczywistość i pojechaliśmy w piątek na zakupy.
W IKEA dokupiliśmy dwa krzesła do kuchni (zamierzamy jeszcze kupić kilka składanych drewnianych na wypadek większej imprezy), a potem zachorowałam ciężko! Chcę powiesić w jadalni jakiś obrazek w kolorach tam obowiązujących (biel i żółć). Oglądałam sobie różne zdjęcia czy też plakaty (jak to nazwać?) aż tu nagle zobaczyłam TO! Komplet trzech zdjęć na płótnie, kwiaty w kolorach biało - żółtych. IDEALNE!!! Miały tylko jedną wadę, za to poważną, wręcz dyskwalifikującą - cenę.
Kolejny raz zrobiliśmy przegląd w hurtowni tkanin i znów tam niczego nie kupiliśmy. Następnym razem pojedziemy tam z niewzruszonym zamiarem dokonania jakiegokolwiek zakupu, bo chyba już pamiętaja nas tam jako oglądaczy. Za to później w Leroi znalazłam IDEALNĄ do kuchni zasłonkę!!! Białą, bo na razie w jadalni przeważa żółty, w białe margerytki z żółtymi środkami. Chwilę później zauważyłam zasłonkę do pokoju Weroniki: czarno -beżowa zebra (czyli brudna zebra) i dobrałam do niej beżową firankę.
Kolejny raz potkwiliśmy sobie w krakowskich korkach. Gdybyśmy mieszkali w Krakowie chyba żadna siła nie zmusiłaby nas do jazdy po mieście samochodem! No, mnie to na pewno żadna , Andrzeja tylko stan wyższej konieczności.
W sobotę wprawdzie miała się odbyć pierwsza podwójna impreza rundy wiosennej, ale zasugerowałam, że miło by było mieć już normalny blat w kuchni. Przy tych żółciastych ścianach coraz bardziej drażnił mnie tymczasowy blat sklecony z naszego starego granatowego blatu kuchennego i starej sklejki. Zabraliśmy się do pracy i przed imprezą na szafkach (jedną z nich trzeba było rozebrać i skrócić, bo panowie - stolarze machnęli się trochę licząc długość blatu) leżał już cały blat bez wyciętych otworów na zlew i płytę kuchenki. Wyglądał tak pięknie, że żal nam było wycinać w nim te wielkie otwory. I tak zostało do niedzieli, bo przecież impreza odbyć się musiała.
Odwiedziła nas też SYLWKA, która ostatnio regularnie nawiedza Niepołomice w celu "pielęgnowania betonu" (zawsze podobało mi się to określenie ). Oczywiście pogadaliśmy o -... tak, zgadliście! - o budowaniu.
W niedzielę nie było wyjścia - musieliśmy dokończyć prace, bo brak zlewu i zmywarki (bardziej zmywarki) dawał się we znaki. Kuchnia, salon i holl wyglądały jak pobojowisko, kiedy wreszcie odpowiednio poprzycinany blat umożliwił zamontowanie obu urządzeń.
Natychmiast przystąpiliśmy do gorączkowych porządków i przygotowywania racuchów na baaardzo spóźniony obiad. Porządki trwały, ciasto rosło i wtedy właśnie okazało sie, że płyta grzejna nie działa! No po prostu nie działa i już!
Andrzej wpadł na pomysł smażenia racuchów w piekarniku! Nie były tak pyszne, jak zwykle, ale za to na pewno bardziej dietetyczne, bo wcale nie zasiąknięte tłuszczeM.
Popołudnie i wieczór spędziliśmy w miłym forumowym towarzystwie jk69, rozmawiając, jak przystało forumowiczom, głównie na tematy budowlane.
Zaraz chwytam aparat i ruszam po materiał ilustracyjny. Może będzie wieczorem.
I jeszcze pytanie: czy widział ktoś ŁADNE dozowniki mydła? Chodzi mi o takie na ścianę lub wpuszczane w blat. Potrzebuję do kuchni podwójnego (lub dwóch) i do łazienek. Znalazłam kilka na allegro, ale nie wiem, czy to już kres możliwości estetycznych tego sprzętu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia