Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
SĄSIEDZI
Za płotem od zachodu mamy sąsiadów. Już zamieszkali.
Od dłuższego czasu obserwowałam, że, gdy tylko zbliżę sie do płotu w jednym miejscu, z gęstych chaszczy po drugiej stronie wybiega sarna. Zastanawiałam się, co jej się tam tak spodobało i starałam się jej nie płoszyć. Aż przedwczoraj, gdy sarna wybiegła, usłyszałam ciche popiskiwanie. Wzbudziło to moje podejrzenia, więc, nie podchodząc bliżej, usiłowałam coś wypatrzyć wśród małych brzózek samosiejek, wrotyczu i wysokich traw. Trwałam w bezruchu, aż wreszcie zobaczyłam maleńkie uszko należące najwyraźniej do małej sarenki. Przyprowadziłam tam resztę rodziny. Przyszliśmy "szeptem", ale tylko Andrzej wypatrzył maleństwo. Dzieciom się nie udało. Juz mieliśmy wracać, zeby nie denerwować sarniej rodzinki, kiedy zauważyłam przedzierającą się przez wysokie trawy maleńką sarenkę. Stanęła i przyglądała się nam przez chwilę, a potem ruszyła dalej. To chyba nie była ta sama. Mam nadzieję, że nie zabłądziła i mama ja znalazła.
A bardziej na temat: przed doem, tam, gdzie na razie sadzę wszystkie kwiaty kupione i dostane, nie ma już miejsca! Właśnie wczoraj koleżanka ogołociła swój ogródek, a u mnie zrobiło się gesto. Kiedy zrobimy taras, część kwiatów przesadzę, żeby rosły wokół niego. Na razie czekają przed domem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia