Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    539

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


DŻUNGLA

Ciepło i wilgotno, chwilami mokro. Klimat jak w dżungli nad Amazonką. I właśnie jak w amazońskiej dżungli wszystko rośnie jak szalone. Najlepiej, oczywiście, chwasty i gdzieniegdzie trawka.

Nie bedę się użalała nad sobą, ileż to czasu zajmuje mi wyplewienie warzywniaka i kwietnika i jak szybko chwasty odrastają, bo, szczerze mówiąc, lubię tę czynność. Pod pewnymi warunkami: muszę być w ogródku sama. Taaak, samotność to coś czegop mi bardzo czasami brakuje. Ponieważ chętnych do pomocy jakoś nie ma (chociaż nie, tu bym obraziła Małgosię, która z ogrooomnym zapałem pomaga mi we wszystkim, ale niestety ma kłopoty z odróżnieniem chwastów od innych roślin), o samotność w trakcie plewienia ogródka łatwo.

Drugi warunek łatwo spełnić - chwasty muszą być takie już ciut większe. Nie lubię wyskubywania tych maleńkich, które trzeba chwytać pensetką.

Trawnik obsiany tą samą mieszanką nasion, przypomina wojskowy wzór moro - gdzieniegdzie jest wysoki już dzień po skoszeniu i soczyście zielony, gdzieniegdzie niziutki nawet w dniu koszenia, łysawy i jakiś taki anemicznie blady. Z czego to wynika? Nie mam pojęcia!

Koszenie odstawiam (też z przyjemnością) raz w tygodniu, chociaż mam wrażenie, że w niektórych miejscach nie od rzeczy byłoby robić to częściej, w innych i ten raz na tydzień wydaje się przesadą.

W zeszłym tygodniu dosiałam innej mieszanki nasion w tych łysawych miejscach. Pewnie jest to niezgodne ze sztuką i trawnika w stylu angielskim improwizując w ten sposób zapewne nie osiągnę, ale nic to - trawnik dla ludzi, nie ludzie dla trawnika! Może tym innym trawkom spodobają się akurat te łyse miejsca.

Właśnie dzisiaj powinnam kosić, ale po przedpołudniowej ulewie utopiłabym się razem z kosiarką w błocie. Ciekawe, czy kiedykolwiek mocno rozrośnięta darń będzie w stanie spowodować, że po deszczu nie będziemy mieli kąpieli błotnych we własnym ogródku. Na razie jest okropnie!

Zastanawiam się, z czym wymieszać tę koszmarną ziemię, która miała być tak wspaniała, żeby

- przestać tonąć w błocie po każdym deszczu,

- cokolwiek chciało rosnąć na niej

- po kilku suchych dniach można było jednak wbić łopatkę w ziemię bez używania materiałów wybuchowych.

Planuję warzywniak i kwietnik jesienią obsiać łubinem, przekopać, gdy urośnie mieszając z piaskiem, torfem, obornikiem, jakąś normalną ziemią i czym tam jeszcze popadnie. Nie wiem, czy to coś da, bo pod spodem mamy glinę wykopaną spod właściwej ziemi podczas budowy i zakopywania kolektora.

Na szczęście roślinki planowane też dobrze czują się w klimacie tropikalnych lasów deszczowych. Pomidory wyrosły na bujne krzaczory i nawet zielonych na razie kulek jest niemało wśród liści. Fasolka kwitnie. Ogórki też. Słoneczniki rosną na wyścigi. Pierwszą rzodkiewkę już kończymy, ale druga rośnie. Marchewka jakoś długo nie mogła wystartować, ale wreszcie się zdecydowała i rośnie sobie pomalutku. Spróbowaliśmy już pierwszych borówek amerykańskich. Kwiatki za to wcale się nie starają. Mam nadzieję, że jesienna zmiana gleby im dobrze zrobi i w przyszłym roku wezmą się do roboty.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...