Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    359

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

567 wyświetleń

KSIĄŻKI NA WOLNOŚCI

 


Zdjęć nie ma, bo poza poranną wyprawą na targ, pocztę i do urzędu (znowu pokój nr 2, w którym mnie już doskonale znają po częstych w nim wizytach), nie wyściubiłam nosa z domu. Wprawdzie rano wydawało mi się, że w domu jest gorąco, ale po wyjściu i powrocie do cudownie chłodnego w porównianiu z polem wnętrza, szybko zmieniłam zdanie.

 


Dzieci taplały się cały dzień w ustawionym w cieniu basenie, a ja układałam książki.

 


Już czekały posegregowane wczoraj na weronikowe, madziowe, małgosiowe, salonowe i pracowniane. Układałam tylko weronikowe, bo tylko te mają już meldunek na docelowym miejscu.

 


Jak przyjemnie było je rozkładać, dzielić segregować, zastanawiać się nad kluczem ich ułożenia i wyborem miejsca na półkach! Alfabetycznie według autorów? Tematycznie? Seriami? Zastosowałam wszystkie te metody. Najpierw wybrałam serie, potem resztę podzieliłam tematami i poukładałam "dłuższe tematy" alfabetycznie. Zabrało mi to więcej czasu niż powinno, bo nie umiałam się powstrzymać od podczytywania coniektórych książek. Najchętniej większość przeczytałabym jeszcze kolejny raz, ale czasu na to nie mam...

 


Okazało się, co mnie nie zdziwiło, że wiele książek mam zdublowanych lub potrojonych. Dostałam od mamy książki swojego dzieciństwa, od cioci książki, z których dawno wyrósł mój kuzyn, poza tym moja mama kupowała całą serię wydawaną niedawno, nie pomijając książek, o których wiedziała, że je mamy, żeby seria była pełna. No i pojawił się problem: którą książkę oddać do biblioteki? Tę starą, na szarym papierze, którą czytałam jako dziecko? Nie, bo ją lubię. Tę nową kolorową? Nie, bo ładniejsza i dzieci, rozbestwione kolorowym dobrobytem, chętniej po nią sięgną. Tę z serii? Na pewno nie! Tę byle jak wydaną jako dodatek do gazety? Nie, bo to lektura, więc bez żalu ją dam dziecku do szkoły na lekcję, tym bardziej, że lekka i cienka.

 


A wieczorkiem rozpakowałam, na razie na podłogę, książki "salonowe", czyli "dorosłe". Z przyjemnością wyciągałam je z pudeł. Niektórych nie widziałam już ponad trzy lata! Jakkolwiek egzaltowanie to by nie zabrzmiało, napiszę: z przyjemnością się z nimi przywitałam.

 


A podręczników do piątej klasy, o których wiem, że powinny gdzieś być, nie znalazłam. I skąd mam wiedzieć, które trzeba kupić, a który mamy?

 


Jeszcze pudła w pracowni zostały do przeglądnięcia. Mam nadzieję, że się w nich znajdą. Podręczniki i większa część serii dla młodzieży. Nowiutkiej! Aż się boję myśleć, co się z nimi mogło stać! No bo w końcu zgubić kartony z książkami nie jest tak łatwo.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...