Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
ZDJĘCIA
Zgodnie z zamówieniem i obietnicą kilka zdjęć opatrzonych komentarzami:
http://images29.fotosik.pl/32/2ddb2b133044b376.jpg
href="www.fotosik.pl" rel="">http://images30.fotosik.pl/31/c038e10c56535e76.jpg
No wiem, wiem... Niewiele ich jeszcze. Na szczęście dzisiaj znalazło się jeszcze kilka kartonów z książkami dla dzieci. W tym zaginiona reszta tej kolorowej serii.
Wyniosłam dzisiaj kilka książek do biblioteki. Jeszcze pewnie po odnalezieniu tych nowych znajdę kilka do wydania.
Na górnych półkach wylądują na razie rzadziej używane książki naukowe. Niektóre służyły mi w czasach licealnych, kiedy to zapowiadało się, że obiorą zupełnie inny kierunek kształcenia. Niestety, moja pani profesor od biologii skutecznie obrzydziła mi ten przedmiot, który tak uwielbiałam w podstawówce.
http://images28.fotosik.pl/31/9ad7d2522e26828e.jpg
Nie chciało mi się już wychodzić z domu, więc zdjęcie placu zabaw zrobiłam wieczorkiem z okna.
http://images23.fotosik.pl/31/d6b40f8d5fadf89e.jpg
Zdjęcie warzywniaka zrobiłam, jak widać, o zachodzie słońca. Dlatego wydaje się, jakby było pochmurno.
Chciałam pochwalić się, że jednak coś mi tam wyrosło. Tylko co z tego, jeżeli pomidory właśnie zaczęły dojrzewać (dzisiaj zerwałam pierwszego), fasolka też zaczyna nadawać się do zbioru (zebrałam dzisiaj już ze dwa kilogramy, czyli jeden obiadek), kilka ogórków już zjedliśmy, ale reszta jest jeszcze maleńka. Tymczasem jutro wielkie pakowanie i sprzątanie. Zostawiamy na trzy tygodnie nasz ogródek. Całe szczęście, że przez ten czas będzie tu rodzinka, która dostała prikaz raczenia się dobrami wszelkimi, które dojrzeją podczas ich bytności.
Pakowanie miało być dzisiaj, ale jakoś nie wyszło. Jak ja nie lubię tego robić!!! Ratunku!!! Dawno, dawno temu nie mogłam zrozumieć, dlaczego moja mama tak narzeka na pakowanie. Ja, kieyd miałam sama wyjechać w góry, pakowałam się w 15 minut. Doskonale wiedziałam, co mam zabrać, nie męczyły mnie też dylematy "ta bluzka, czytamta?", bo ciuchów miałam niewiele i wiedziałam, które się nadają na łazęgi górskie. Teraz muszę zapakować rzeczy dla dziewczynek na każdą pogodę i okazję (no, balu nie planuję), zabawki, rozrywki, kosmetyki, ..., zresztą, co ja będę pisała - znacie to. Kiedyś, gdybym czegoś nie zabrała, to jakoś musiałabym sobie poradzić. Sama. A teraz...
Zaraz idę prasować to, co zamierzamy zabrać, a wyprasować trzeba koniecznie. Reszta poczeka.
I tak od warzywniaka do prasowania... Luźne dygresje. A miało być o budowaniu. Dobrze, że w dzienniku wolno tak sobie pozwalać, bo mnie wena ponosi.
http://images28.fotosik.pl/32/701961173f3f456c.jpg
Z tyłu to, co w przyszłym roku ma się zmienić w przepiękny skalniak ze strumyczkiem w dodatku. Na razie wygląda żałośnie zarośnięty chwastami po pas.
Za skalniakiem ma być kompostownik, ale też nie mamy czasu na zrobienie go. Ponieważ chwasty mają trafić do kompostownika, a tegoż wciąż nie ma, to sobie rosną spokojnie. Zresztą może tak górce jest lepiej niż na łyso?
Dopiero na zdjęciu widać, ajk okropnie wygląda nasz trawnik. W tym roku dam mu już chyba spokój. Wiosną zacznę intensywnie zabiegać o jego lepszą prezencję.
Pozdrawiam i do poczytania za trzy tygodnie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia