Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    359

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)


Agduś

633 wyświetleń

O COKOLE, PIWONIACH, DZIWNYM SPOTKANIU I RATUNKU

 


Rozpieszczam Was dzisiaj, pisząc drugi pościk, nieprawdaż? Nazbierało się trochę, a że tematycznie nie pasowało do pierwszego, to powstaje drugi.

 


Od wczoraj Andrzej dzielnie walczy, by nasz domek był znów trochę piękniejszy. Zaczął od odgruzowania zaplecza. Jak sobie pomyślę, ile razy już przerzucaliśmy to drewno w różnych kierunkach, jak to ładowaliśmy je do Felusi, żeby przeprowadzić je do nowego domku, jak przerzucaliśmy je przez tymczasowy płot i układaliśmy pierwszy raz, ile razy sama osobiście układałam cały ten stos lub jego część, kiedy trzeba się było dostać do jakiegoś kawałka zawalonej nim przestrzeni, ile razy robił to Andrzej... to nie rozumiem, jak możemy narzekać (z różnym natężeniem) na ciężar książek! A drewno, choć kominkowe, to schnie, to znów moknie i oblepia się błotem. Na szczęście już niedługo zostanie ostatni raz przed spaleniem ułożone, tym razem już nie w błocie, tylko na płytkach chodnikowych. Może nawet powstanie dach drewutni (jak to dumnie brzmi!).

 


Tymczasem zaległo pod brzózkami i czeka.

 


Andrzej wyrównał półmetrowy (z zapasem) pasek wokół domu, na którym ułożymy kamień sieneński. Kupi nam go ze swoim rabatem (podobnie jak płytki na drewutnię) i przywiezie gratis z resztą materiału firma brukarska. Mam nawet zamiar naciągnąc panów na gratisik w postaci ubicia ziemi wokół domu albo, co najmniej, wypożyczenie zagęszczarki (wprawdzie można ją wypożyczyć niedaleko, ale raz, że trzeba za to zapłacić, dwa, że zagęszczarkę musieliśmy sami wyładować z bagażnika i ponownie ją tam wsadzić, co nie sprawiło mi żadnej frajdy).

 


Późnym popołudniem zaczął, a już po ciemku, przy świetle lampki skończył ciapanie styropianu na cokole klejem, przyklejanie siatki i wyrównywanie znów klejem. Wyszło mu to profesjonalnie.

 


Pewnie w tygodniu zagruntuję to, a potem będziemy tynkować. Może się odważę spróbować.

 


Przed układaniem kostki musimy jeszcze podjąć decyzję, co zrobić z odwodnieniem. Można kupić skrzynki po napojach, zakopać je okładając geowłókniną i pozwolić deszczówce wsiąkać w ziemię. Bardziej ekologiczna opcja to zakopanie zbiorników. "Profesjonalny" zbiornik na deszczówkę kosztuje tyle, co szambo, czyli dużo. ZAstanawiamy się nad takimi plastikowymi zbiornikami po 1000 litrów na paletach i w klatkach (wiecie jakie). Ile takich? Po jednym w każdym rogu domu? Tylko dwa pośrodku krótszych ścian i do tego takie rynienki z kratkami jak do odwodnień podjazdów, żeby w razie czego woda nie stała w rynnach, tylko zalewała ogród? Jak wykończyć otwory tych zbiorników, żeby to jakoś wyglądało, a jednocześnie, żeby łatwo było wrzucać do nich pompę nurnikową?

 


Jakieś sugestie?

 


Mało czasu na decyzję mamy.

 

 


Tymczasem ja zajęłam się wreszcie piwoniami, które juz od kilku dni czekały na posadzenie. Pani, która mi je sprzedała (ta sama, od której na targu kupiłam większość chyba roślinek do ogródka), poinformowała mnie wyczerpująco o wysokich wymaganiach piwonii. Właściwie wyglądało to tak, jakby sprzedawała mi ukochane szczeniaczki lub kocięta i upewniała się, że będę im mogła zapewnić właściwe warunki. Obiecałam, że dołożę wszelkich starań, by szczeniaczki, tfu!, piwonie, czuły się dobrze.

 


Postanowiłam, że pięć okazów w różnych kolorach, utworzy jedną kępę. Wykopałam pokaźny dół. Wypełniłam go piaskiem (pracowicie pozbieranym z miejsc składowania tego materiału, bo nowego piasku nie mamy na stanie chwilowo), wymieszanym z wykopaną wcześniej ziemią (tą lepszą z wierzchu), ziemią ogrodową i... kurzym g... o zapachu wanilii. Wlazło mi tam z 70 litrów ziemi ogrodowej. Układałam to warstwami mieszając szpadlem każde trzy różne warstwy. Do ostatniej mieszanki dodałam tego kurzego złota. Następnie starannie posadziłam wszystkie piwonie, pilnując, żeby nie wsadzić ich za głęboko. Mam nadzieję, że to spełni ich ekstraordynaryjne wymagania.

 


Jeżeli w przyszłym roku nie odwdzięczą mi się za te wysiłki pięknymi kwiatami, to będę na nie ciężko obrażona!

 

 


Już trzeci raz zdarzyło mi się w tym samym miejscu dziwne spotkanie. Tym miejscem jest parking przed składem budowlanym ostatniej szansy (czyli tym drogim w Niepołomicach). Dwa razy zaczepił mnie tam jakiś facet (nawet nie pamiętam, czy to ten sam!) i zagail o coś, jakbyśmy przed godziną skończyli rozmowę na jakiś budowlany temat. Z pytań wynikało, że doskonale się znamy i często konferujemy o naszej budowie, bo facet doskonale się orientował w problemach! Problem w tym, że ja go kompletnie nie kojarzyłam!!!

 


Faktem jest, że moja pamięć do twarzy jest dosyć specyficzna - doskonale zapamiętuję twarze, poznaję ludzi na ulicach i nie tylko. Jedyny, acz nader poważny, problem polega na tym, że nie mam poęcia, skąd daną twarz znam! Nie wiem, czy to ktoś, kto jechał ze mną busem i poza tym go nie znam, czy ktoś, z kim rozmawiałam długo o czymś (i o czym???), czy pani z urzedu, którą lubię, bo jest miła i kompetentna, czy wręcz przeciwnie, a może ekspedientka? Koszmar! Żeby nie wyjść na buraka, kłaniam się licznym nieznanym mi bliżej kobietom i odkłaniam się mężczyznom, starając się sensownie odpowiadać na ewentualne pytania. (Imion nie zapamiętuję wcale, co stanowi pewien problem, biorąc pod uwagę, że jestem nauczycielką!)

 


Tak też i było w tamtych wypadkach. Skoro pytał o konkretne rzeczy, to pewnie miał prawo o nich wiedzieć, więc odpowiadałam konkretnie, starając się nie przedłużać rozmowy (to nietypowe dla mnie zachwanie ), by rozmówca nie zorientował się, że nie mam zielonego pojęcia, z kim rozmawiam i dlaczego.

 


TYm razem, nieznanemu mi mężczyźnie obiecałam, że na czas wykonywania ogrodzenia jego działki przechowamy na podwórku jego betoniarkę. Obietnicę złożyłam w obecności Andrzeja, z którym przyjechaliśmy po siatkę i klej do siatki na cokół. Był conieco zdziwiony, że nie wiem, komu to obiecałam. Za to uzgodnił już, że skorzystamy z okazji i zrobimy w betoniarce beton do zalania słupka od furtki. Tyle dobrze, że, kiedy facet zacznie ogradzać działkę, dowiem się, kto zacz. Znam nazwiska właścicieli sąsiednich działek! Zresztą, przyznam, że drogą dedukcji, doszłam już, kim jest najprawdopodobniej tajemniczy nieznajomy. Nie na darmo czytywało się Conan Doyle'a!

 

 


Ratunkiem okazało się odkrycie dokonane w którymś markecie budowlanym (Castoramie chyba - mylą mi się tak samo, jak twarze ludzi). Otóż, jak zapewne pamiętacie, przerażeniem napawała mnie myśl o robieniu gładzi na suficie podwieszonym na górze, zwłaszcza nad schodami. Ostatecznie pokój można opróżnić, drzwi zakleić taśmą i w ten sposób ograniczyć zasięg bałaganu, a właściwie kurzu, powstającego podczas tych prac. Korytarza i schodów nie da się odciąć od reszty domu, więc sprzątanie, czekające mnie po tej operacji, wydawało mi się, niewątpliwie słusznie, jakimś koszmarem sennym. W efekcie zwlekałam z decyzją o rozpoczęciu tych prac, chociaż bez tego nie można było pomalowac sufitu i ścian w korytarzu i na schodach. Oglądałam już tapety do malowania, ale ich okropne, choć różne, faktury odstręczały mnie bardziej, niż sprzątanie kurzu. Tymczasem pewnego pięknego dnia, zobaczyliśmy w tym cudownym sklepie tapetę z włókna szklanego, która nie miała ŻADNEJ faktury. Była gładka! Nieśmaiło zaczęłam myśleć, ze to może jest właśnie to, czego nam trzeba do szczęścia. Przemiła, wspaniała, urocza... pani przechodząca obok nas, potwierdziła moje nadzieje! Musimy tylko policzyć ilość metrów kwadratowych (ja bym najchętniej położyła to na skosach i sufitach w pokojach, ale Andrzej pewnie zaprotestuje po przeliczeniu metrów na złotówki, zastosuję chyba znów jakąś babską metodę perswazji...) i kupić to cudo.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...