Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)
CIĄG DALSZY PO SPACERZE
Odnieśliśmy częściowy sukces (2/3 córek poszło na spacer). Szopka całkiem ładna w tym roku. A potem popatrzyliśmy sobie na... budowy, bo NIepołomice się rozbudowują na potęgę.
Wracam do zapowiedzianego fotoreportażu.
Zanim zaczęliśmy tapetowanie i malowanie, zastanawiałm się, jak tego dokonamy nad schodami. Wprawdzie Andrzej potrafi dosięgnąć wałkiem na kiju do samego rogu, ale w ten sposób nie da się precyzyjnie pomalować narożników, w których będą się spotykały różne kolory ani, tym bardziej, wytapetować sufitu.
Pewnego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam budzącą podziw konstrukcję:
http://images32.fotosik.pl/88/5ec415f0b0a1ae16.jpg
Wprawdzie Andrzej, widząc, że robię jej pamiątkowe zdjęcie, skrzywił się, że taka konstrukcja nie jest godna technika konstrukcji stalowych, ale myślę, że Wy ją docenicie tak, jak ja.
Podstawą była nasza wspaniała drabina, którą można łamać i blokować w różnych pozycjach. Na opartej o poręcz drabinie leżały (również na poręczy) różne belki z odzysku, a to wszystko pokryły deski i płyty (oczywiście z odzysku). To wszystko było poprzywiązywane taśmami, w które się wzbogaciliśmy, gdy przywoziłam rynny na dachu, do poręczy zabezpieczonych szmatami (nieprzebrane ich bogactwo zapewniają nam chińskie koszulki).
Zanim wyraziłam podziw, sprawdziłam stabilność konstrukcji, ale wleźć na nią się nie odważyłam.
Andrzej okleił sufit tapetą, zagruntował tam, gdzie ja nie sięgnęłam wałkiem i pomalował go. Potem pomalował też fragmenty ścian, nad schodami, a w końcu zawiesił akwarele i zdemontował konstrukcję.
http://images24.fotosik.pl/131/8f3e90429171c2bd.jpg
href="www.fotosik.pl" rel="">http://images32.fotosik.pl/88/d591c020a40e766b.jpg
href="www.fotosik.pl" rel="">http://images34.fotosik.pl/88/e03a9d6ac0d13318.jpg
Kolor, jak widać, ten sam, co w salonie za książkami. Wydaje mi się, że osiągnęliśmy efekt, o który mi chodziło - pokazanie naszych ładnych, jasnych schodów na ciemnym tle. Kotom chyba się podobało, bo wdzięcznie pozowały do zdjęć.
Tymczasem Andrzej zajął się montowaniem drzwi między wiatrołapem a holem. Oczywiście nie mogło to być proste. Przede wszystkim wciąż ponosimy konsekwencje inwencji twórczej murarzy, którzy patrząc na prawidłowo wymurowane drzwi wejściowe, nie wiedzieć czemu, postanowili urozmaicić nam zycie i drzwi w ścianach działowych na parterze zrobili z 10 cm. niższe. Dlaczego? Nikt nie wie.
W efekcie wszystkie drzwi wewnętrzne trzeba (czytaj: Andrzej musi) obcinać, żeby dopasować je do tych niskich otworów. W przypadku tych akurat, szerokich i wyeksponowanych drzwi, jest to widoczne.
No ale nic to.
Nagle holl zrobił się znacznie mniejszy. Przedtem, schodząc po schodach, widziało się przed sobą cały wiatrołap, teraz schodzi się wprost na drzwi (nie, żeby tam było za mało miejsca - po prostu jest nagle inaczej).
Zanim Andrzej wstawił szyby, objawił się nam taki widok:
http://images25.fotosik.pl/130/0b43decdd128a788.jpg
href="www.fotosik.pl" rel="">http://images27.fotosik.pl/130/46f3bf6920a86cc1.jpg
Jak ona tam wlazła wiadomo - po otworach na szyby. Ale po co? Tylko kot może odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że odpowiedź brzmiałaby jakoś znajomo: dlatego, że te drzwi są. Tylko, kto to powiedział?
Czas mijał w zawrotnym tempie, a kolejne plany wypadały z kalendarza robót. Z trudem udało mi się namówić Andrzeja na rezygnację z pomysłu pomalowania holu. Bardzo chciałam, żeby był gotowy już na święta, ale nagle okazało się, że to prawie już, a na tzw. "świąteczne porządki" zostało nam absurdalnie mało czasu.
Ciąg dalszy po "Schreku", który właśnie sie zaczyna.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia