Dziennik Maksia
Urlop rozpoczęty
16-19 sierpień 2004
Tak długo oczekiwany urlop wreszcie się rozpoczął. Na pierwszy ogień poszła walka z zielskiem, wcześniej już troszkę tego zielska wypleniłem. Teraz należało dokończyć tą robotę. Dokończyć to wcale nie znaczy ze zostało roboty na pół godziny, dokładnie wręcz przeciwnie, wcześniej zrobiłem nie więcej jak 15%. Sama robota była wredna, żadnej możliwej automatyzacji, wszystko ręcznie. Najlepszy zestaw to trójpalczaste pazurki, wiaderko i grabie. Tempo pracy może nie było zadziwiające, ale i tak się cieszyłem że szło do przodu, dziennie wyrabiałem około 70m2. Pokrzywy i perz, dość prosto wychodziło z ziemi, ale kępy starej trawy były obrzydliwe, nad ziemią widać było odrobinę trawy, ale za to pod ziemią cała masa korzeni, które potrafiły rozchodzić się we wszystkie możliwe kierunki świata. Pewnie skończyłbym z tym zielskiem gdyby nie BARDZO WAŻNY TELEFON, który zadzwonił w czwartek wieczorkiem, z którego dowiedziałem się że w piątek wieczorem przyjeżdża teść i zaczynamy od soboty kłaść instalacje elektryczną.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia