Dziennik Maksia
Robocza niedziela
22 sierpień 2004
Jak jest robota to nie ma zmiłuj się, nawet w niedziele trzeba zasuwać. Nie powiem żeby mi to specjalnie przeszkadzało, wszak robiłem i siebie i jakoś tak działała adrenalina, że nie czułem specjalnie zmęczeniach. Tego dnia nie było już rano żadnych prac przygotowawczych, tylko od razu wzięliśmy się za robotę. Czekała na mnie kuchnia i salon, cała masa puszek do kucia. Najwięcej kucia było w kuchni, w sumie ponad 12 gniazdek, kilka włączników, puszki rozdzielcze itd. Ale nic to, kułem, kułem, aż wykułem wszystkie. Potem był salon, tu było spokojniej. Kolejną czynnością która zajęła sporo czasu było wykucie rowka pod główny przewód zasilający, najtrudniejsze było wykucie rowka za rurą z wodą. Tego dnia okablowany został do końca pokój na dole, korytarz, piwniczka i kawałeczek kuchni.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia