Dziennik Maksia
Podbitka, gruntowanie i wizytacja
26 czerwiec 2005
W niedziele stawiłem się na budowie od ósmej rano, ale tylko dlatego wcześniej niż zwykle, że w planach było popracować tylko do godziny czternastej. Na początek postanowiłem pogruntować ostatni kawałek ściany jaki pozostał bez gruntu, a że to akurat na ścianie od ulicy to warto było wreszcie się tym zająć. Niby dużo nie było, ale za to w samych najfajniejszych miejscach, pod gankiem, nad gankiem, oj przydała by się małpia zwinność. W każdym razie obleciałem całość dwukrotnie gruntem i efekt nie był zadowalający, będę musiał jeszcze kupić małe wiaderczko gruntu i poprawić ten kawałek, oraz jeden kawałek na bocznej ścianie. Gdy wreszcie uporałem się gruntowaniem, przyszła kolej na podbitkę. Kolejny kawałeczek pod okapem doczekał się podbitki. Tym razem poszło już bez ‘przygód’ i podbitka od razu wyszła prosto. Tego dnia byłem jeszcze na budowie raz, przyjechaliśmy w trójkę, Małgosia, Agnieszka i ja. Dziewczyny zrobiły inspekcje, ale o tym już w kolejnym wpisie. Plany na najbliższy tydzień są takie, aby przyjechać dwa razy w ciągu tygodnia, oraz oczywiście w weekend.
link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=26czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka, gruntowanie i wizytacja - 26 czerwiec 2005
Dziś pozdrowienia na literkę N, czyli pozdrowienia kolegi Nurniego
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia