Dziennik Maksia
21 marca 2003
Pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Piątek. Tak to był naprawdę piękny dzień, tego bowiem dnia miałem w rękach przez jakieś dwie minuty pozwolenie na budowę, ale niestety musiałem zwrócić do poprawki. Na pozwoleniu zgadzało się niemal wszystko o co wystąpiliśmy, nie zgadzał się tylko odbiorca pozwolenia, czyli my z żoną. Muszę tu napisać jednak kilka miłych słów o pani inspektor ze starostwa, która to pozwolenie na budowę wystawiała. Naprawdę się przejęła zaistniałą sytuacją i w tempie ekspresowym (jak na urząd, wiem co pisze, sam pracuje w urzędzie, ale innym) poprawiła decyzję, załatwiła podpisy wszystkich wymaganych świętych na tym kwitku i już w poniedziałek 24 marca zadzwoniła do mnie żebym odebrał moje pozwolenie na budowę. Teraz musze poczekać dwa tygodnie na to aby pozwolenie się uprawomocniło. Specjalnie mi się nie śpieszy, aczkolwiek mógłbym już zacząć załatwiać przyłącza. Najzabawniejszy jest fakt, iż tego pozwolenia ma kto mi oprotestować, albowiem mam tylko trzech sąsiadów, ale za to jakich. Pierwszy z nich to gmina (działka z rowem melioracyjnym, słowem totalny nieużytek), drugi kobieta która nie żyje od kilku lat (chciałem załatwić zgodę na przysunięcie do granicy garażu, ale z w/w powodu temat okazał się nie do przeskoczenia) i wreszcie trzecim sąsiadem jest ... kto czytał uważnie co napisałem wcześnie już się pewnie domyśla, dokładnie – trzecim sąsiadem jesteśmy sami sobie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia