Dziennik Maksia
25 marca 2003
Komplet dokumentacji budowlanej pokserowany w trzech kopiach, oryginał zamknięty w szafce w domu. Zaczynam załatwiać przyłącza. Na pierwszy ogień poszła... woda. Od razu pierwszy sukces, okazało się że nie musze wnosić żadnej opłaty przyłączeniowej czy jak ją tam zwał (np. opłaty na rozwój sieci), jakby nie patrzeć to 600 zł w kieszeni. Zawiozłem do wodociągów ksero projektu części wodnej, albowiem wodociągi muszą wystawić oficjalne pozwolenie na to abym mógł rozpocząć wykonywać przyłącze. Mają przysłać stosowne pozwolenie pocztą w terminie dwóch tygodni. Na tym jednak nie koniec, wodociąg biegnie w ziemi po drugiej stronie drogi asfaltowej, ktoś kto miał podobną sytuację już się pewnie uśmiechnął pod nosem, bo wie co zaraz napisze. Droga co prawda asfaltowa, ale nie szersza niż ze 4 metry, natężenie ruchy może ze 2 samochody i jeden autobus na godzinę (oczywiście w godzinach szczytu, bo zdarzało się że przez kilka godzin poza autobusem nikt nie przejeżdżał), ale przepisy to przepisy. Tak więc muszę zwrócić się do zarządcy drogi, w tym wypadku jest to gmina, o zajęcia pasa drogowego na czas wykonywania robót, czyli kopania. A to znowu potrwa, urzędy pracują w cyklach dwu tygodniowych lub miesięcznych w zależności od konkretnej sprawy, moja na szczęście łapie się na cykl dwu tygodniowy, a jak mi obiecano to nawet na tygodniowy. Myliłby się kto myśląc że to już koniec przygód w związku z wykopem pod wodociąg, otóż do owego wniosku za zajęcie pasa drogowego trzeba dołączyć projekt zastępczej organizacji ruchu, uzgodniony, zatwierdzony i podbity zarówno przez policję jak i kierującego ruchem, w tym wypadku starostę, a konkretnie dyrektora zarządu dróg powiatowych. Dopiero z takim bardzo ważnym (im więcej pieczątek tym ważniejszy) dokumentem można się zgłosić do mojej gminy, tam jeszcze tylko należy wypełnić odpowiedni wniosek, no i oczywiście wnieść stosowną opłatę. Dopiero jak dostanę decyzję o zajęciu pasa drogowego, będę mógł wbić szpadel w poszukiwaniu wody. Tak czy siak projekt organizacji ruchu zamówiony, ma być jeszcze w tym tygodniu. Znajomy z wodociągów przegląda projekt i już grzeje łopatę. Na szczęście urządzenie typu kret nie będzie potrzebne, przebijemy się pod drogą stalową tudzież żeliwną rurą, w końcu to tylko 4 metry.
Cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia